Ascetom
zawsze towarzyszyły cudowne narodziny. To tak jakby byli skazani na
drogę duchową… drogę niemal świętości. Rodzili się cudownie,
by żyć marnie i w cudowny sposób umrzeć. Podobnie było ze
związkami dwojga ludzi przeciwnej płci. Tym najboleśniejszym
rozstaniom zazwyczaj z początku towarzyszą nietypowe formy
spotkania, poznania i pierwszej nocy. Skoro ludzie to wszystko
wiedzą, to dlaczego brną w tak toksyczne związki bez przyszłości?
Jeśli coś jest skazane na porażkę już od samego początku, to po
jaką cholerę wykonywać krok na przód, a potem jeszcze jeden i
kolejny? Być może od pierwszej chwili jesteśmy pod tak dużym
urokiem tej nowo poznanej osoby, że już ani minuty sobie bez niej
nie wyobrażamy. Być może…
Pierwszy
raz spotkałam go latem, gdy przechadzałam się po pobliskiej plaży.
Nie był nikim wyjątkowym. Ot zwyczajny facet w czerwonych
kąpielówkach, czapeczce z daszkiem zarzuconym do tyłu i okularach
przeciwsłonecznych odbijających światło. Nie był nawet
imponująco zbudowany. Co prawda nie był gruby ani chuderlawy, ale
jego mięśnie także się nie odznaczały. Pomimo tych wszystkich
wad i normalności, ja i tak nie potrafiłam odwiesić z niego mojego
wzroku. Biegł w moją stronę. Obserwowałam skrycie jak się
zbliża. Dostrzegłam jego niewielki zarost i tatuaż na lewej
piersi, a gdy mnie mijał, uderzył do moich nozdrzy jego zapach. Pot
wymieszany z, zapewne drogą, wodą kolońską. Obejrzałam się za
nim ostatni raz, zmieniłam piosenkę, którą odtwarzałam wprost z
telefonu i poszłam dalej.
Nie,
nie będę
w
San Francisco,
to
nie to miejsce i czas.
Jutro
dla mnie,
to
już przyszłość,
inna
kreacja i twarz.
Schną
na szybie ślady łez
pora
już dograć ten akt.
Kto
z Nas kiedyś patrząc wstecz
wspomni
love story sprzed lat?
Wspomni
love story sprzed lat?
(piosenka
Haliny Frąckowiak - Papierowy księżyc)
Mijał
rok od tamtych wakacji, a ja wciąż nie potrafiłam wyrzucić go z
mojej głowy. Powracałam często we wspomnieniach do dnia, w którym
go ujrzałam. Zmuszałam moją pamięć do przypomnienia sobie
jakiego koloru był daszek jego czapki, a jakiego okulary. Dbałam o
każdy szczegół obrazu malowanego w mojej głowie, tylko po to, bym
mogła go rozpoznać przy kolejnym spotkaniu. Tak, wiem, że to
głupota, ale jako nastolatkowie robimy wiele bzdur i głupot. Tak
właściwie, te bzdury i głupoty, to znak rozpoznawczy naszego
wieku. Nastoletniość, to czas podejmowania decyzji bez
szczegółowych przemyśleń, to wiara w niemożliwe i nadzieja na
lepsze, to piękny okres naszego istnienia, który dla niektórych
dobiega końca po trzydziestym roku życia, a dla innych po
dwudziestym, jeszcze inni znacznie szybciej przestają żyć
marzeniami i kończą najcudowniejszy etap swojego istnienia
przedwcześnie. Nie wszyscy potem tego żałują. Ja zamierzałam być
nastolatką tak długo, jak tylko to było możliwe.
Nastały
wakacje, świadectwo nie świeciło pozytywnymi ocenami, ale
przynajmniej nie gościły na nim jakieś jedynki. Pojechałam z
paczką najbliższych znajomych nad morze. Planowaliśmy płynąć
promem do Szwecji. To miał byś nasz pierwszy wypad bez rodziców.
Wszystkie inne, nie licząc kolonii, odbywały się z opiekunami. Po
dotarciu na miejsce pociągiem z kilkoma przesiadkami, spędzaliśmy
wolne dni typowo. Opalaliśmy się na piasku, pływaliśmy w Bałtyku,
piliśmy chłodzone napoje, nie tylko takie bezalkoholowe.
Potrafiliśmy wchodzić do wody w nocy, całkowicie narąbani, ale
nikomu z nas nic się nie stało i po tygodniu takiej beztroski
wchodziliśmy całą, sześcioosobową ekipą na prom, który miał
nas dostarczyć do Szwecji.
Większość
z nas pierwszy raz płynęła statkiem, a już z pewnością statkiem
tak daleko i tak długo. No, musieliśmy sobie przecie wypić na
odwagę. A po wypiciu, jak to po wypiciu, naszły nas szalone
pomysły. Ktoś, nie pamiętam już kto, rzucił hasło:
–
Kto
jest odważny niech zrobi Titanica!
Temu
komuś chodziło o to, by stanąć na dziobie i rozłożyć ręce tak
jak Kate Winslet, w jednym z najbardziej znanych filmów, w których
przyszło jej zagrać. Oczywiście alkohol dodał nam odwagi na tyle,
że każdy był chętny, by tego dokonać. Ciągnęliśmy więc
zapałki. Z dumą patrzyłam na moją najkrótszą i wspinałam się
po barierkach dziobu. Nie sądziłam, że się poślizgnę. Na
szczęście stało się to, zanim jeszcze puściłam barierkę obiema
rękoma. Potem, gdy tak wisiałam krótszą chwilę, która dla mnie
była całą wiecznością, usiłowałam się przekręcić i wspiąć
do góry. Wtedy poczułam jak duża, męska dłoń zaciska się na
moim nadgarstku. Miałam pewność, że nie należy ona do żadnego z
moich kolegów.
–
Złap
się drugą tych prętów – polecił.
Byłam
tak oszołomiona i wystraszona, że nie wiedziałam o co mu chodzi.
Właściwie nie rozumiałam co do mnie mówi. No, ale przynajmniej
mój instynkt zadziałał jak należy. Instynkt chciał przetrwać i
zrozumiał, że będzie to możliwe tylko w moim ciele. Zapewne
dlatego chwyciłam się prawą dłonią barierek, najwyżej jak tylko
dałam radę. Nieznajomy chwycił mnie drugą ręką za ramię i
wciągnął na pokład.
–
Żyjesz?
– zapytał, gdy tak siedziałam na podłodze i starałam się być
twarda, czyli nie pokazywać po sobie strachu jaki przeżyłam.
Chciałam
mu odpowiedzieć, ale nagle oniemiałam. Mężczyzna nie miał na
sobie koszulki, a jego lewą stronę klatki piersiowej zdobił dobrze
znany mi tatuaż, który malowałam wielokrotnie ze swoich wspomnień,
tak by go nie zapomnieć. Próby były całkowicie daremne, bo
okazało się, że jakbym go spotkała w ubraniu, to i tak bym nie
dała rady rozpoznać w nim tamtego człowieka biegnącego wzdłuż
plaży. Teraz wydawał mi się większy, lepiej umięśniony, no i
nie miał na sobie czerwonych kąpielówek, a dżinsy, luźno
trzymające się na jego biodrach i kończące się nieco za
kolanami.
–
Żyję
– wydukałam w końcu, gdy obległo mnie dookoła towarzystwo z
którym przyjechałam na wakacje. – Dziękuję i jestem Nicola. –
Wyciągnęłam nieśmiało drżącą dłoń w kierunku nieznajomego.
Odwzajemnił
uścisk, zdjął z oczu okulary przeciwsłoneczne i spojrzał na mnie
jasnymi, szaroniebieskimi oczami.
–
Filip
– wypowiedział lekko zachrypniętym głosem. Potem puścił moją
dłoń i po prostu odszedł.
Po
raz kolejny mi umknął. Nie wiem dlaczego było mi przykro z tego
powodu, przecież właściwie wcale go nie znałam.
Mnie prolog chwycił. Jest młoda dziewczyna i facet, którego wieku nie określiłaś. Spotkali się dwukrotnie przypadkiem. Teraz czekam na to nieprzypadkowe spotkanie. I jeszcze jedno, fascynuje mnie tytuł. Jak się domyślam z tym facetem, albo z tą kobietą będzie coś nie tak.
OdpowiedzUsuńTak zgadzam się z Darkiem tytuł ciekawy.Spotkali się już dwa razy przypadkowo,ktoś mógłby powiedzieć,że to już przeznaczenie itd.
OdpowiedzUsuńPłyną razem promem,na pewno jeszcze nie raz się spotkają i może Nikoli uda się jakoś zbliżyć do Filipka,lepiej go poznać.
To i ja się przyłączę:) Zrobiło się interesująco. Młoda dziewczyna i tajemniczy mężczyzna. Przeznaczenie, a może jednak szczęśliwy przypadek. Ciekawe czy sama teraz go będzie szukać, czy on ją znajdzie, a może znowu całkiem przypadkiem na siebie wpadną....
OdpowiedzUsuńZdecydowanie prolog jest ciekawy i zachęca do dalszego czytania. :)
OdpowiedzUsuńUmarłam, co za prolog. Woooow, jestem pod wielkim wrażeniem, biegnę do kolejnego rozdziału! :*
OdpowiedzUsuńJak powiedział Cortázar : "Przypadkowe spotkanie jest czymś najmniej przypadkowym w naszym życiu."
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że to drugie spotkanie nie było takim znowu przypadkiem. Nie powiedziałabym nawet, że to przeznaczenie... Lecę czytać dalej :)
Prolog zdecydowanie zachęca mnie do dalszego czytania.
OdpowiedzUsuńProlog mnie zachęcił do dalszego czytania. Spodkali się przypadkowo raz potem drugi i na tym zapewne się nie zakończy. Zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńPo prologu wygląda zachęcająco. Dwa przypadkowe spotkania, a może jednak zrządzenie losu. Pewnie jeszcze się spotkają.
OdpowiedzUsuńProlog całkiem wciągający. Było spotkanie jedno, jest spotkanie następne w dodatku mamy ocalenie przed upadkiem, a może nawet śmiercią. Z całą pewnością prolog zachęca do dalszego czytania :)
OdpowiedzUsuńProlog zachęca do dalszego czytania czyli jest ok. Poza tym widać, że masz bogate słownictwo i niebanalny styl. Piszesz lekko, bardzo obrazowo opisujesz. Świetnie;)
OdpowiedzUsuńNajpierw wypiszę literówkę, która Ci umknęła:
OdpowiedzUsuńŻyje – wydukałam w końcu
Żyję
A teraz oznajmię, że podoba mi się :) Choć to dopiero prolog i ja, jak to ja, doszukuję się drugiego dna w tej serii przypadkowych spotkań, to zapowiada się bardzo fajnie.
Przypadkowe spotkania dla mnie nie są przypadkowe, gdyż nie wierzę, że Filip niczym książę na białym koniu pędzi ratować bohaterkę. Coś mi w nim nie gra, ale możliwe, że to tylko mój wymysł :)
Piszesz naprawdę lekko, przez co przyjemnie czyta się Twój tekst. Oby tak dalej.
W Polsce nie ma imienia Nicola, rozumiem, że bohaterka jest innej narodowości? :)
Pozdrawiam
amandiolabadeo.blogspot.com
W Polsce jest imię Nicola. Od lat urzędnicy nie robią już problemów by Kewina zapisać przez V, Aleksa przez X, a Nikolę przez C. Sama w klasie miałam dwie Nicole i tylko jedną Nikolę, na dodatek jedna Nicola miała brata bliźniaka Nathana (także nie polska pisownia). To chyba tylko zależy od woli rodziców i przychylności urzędu, np ta dziewczyna co grała w "Cześć Tereska" chyba Ewelina Sobczak się nazywa, ma synka o imieniu Norwid, a takie imię wcale nie istnieje, to nazwisko.
UsuńMasz rację, że przypadkowe spotkania nie istnieją, ale o tym będzie później.
Dziękuję za odwiedzimy i komentarz,
Jeśli możesz to o nowych rozdziałach informuj mnie w "polecane blogi" na:
OdpowiedzUsuńdariusz-tychon.blogspot.com
Wchodzę sobie w nocy na Niki i Filipa z myślą a nóż jakaś niespodzianka i nowy rozdzialik a ja tu patrzę niespodzianka jest ale bez rozdzialika :D można wiedzieć co to za zmiany? Jakiś zwrot akcji, zmiany w fabule czy coś innego bo mam nadzieję, że dalej będziesz pisać? A co do prologu bo widzę, że wczesniej go nie skomentowałam to mogę tylko napisać, że zapowiada dobre opowiadanie i na nasze szczęście opowiadanie wyszło super tylko rozdział znikły :(
OdpowiedzUsuńPoprawiam rozdziały i zdobywam czytelników, bo tamci mi pouciekali ;(
UsuńUprzejmie mi doniesiono, że pojawiła się reszta ostatniego rozdziału, to sobie przeczytałam na telefonie, później chciałam komcia naskrobać, a tu taka niespodzianka, znikło i nie było już do czego napisać. Ale widzę, że to chwilowa przerwa, to ja poczekam cierpliwie, aż poprawisz rozdziały.
UsuńOjej, normalnie jak "Miłość od pierwszego wejrzenia" Szymborskiej : ) To zawsze jest zabawne, bo w sumie nie lubię jej poezji, a akurat ten wiersz kocham. Ale wracając do rzeczy...
OdpowiedzUsuńŁadnie napisane. Hm, te przypadkowe spotkania dają wrażenie ulotności. Mam nadzieję, że następnym razem "złapią byka za rogi" :D
Pozdrawiam,
Nagmerrie
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńhej kochana! ;) Tak jak obiecałam, przybywam z komentarzami. Od razu mówię, że zapewne nie będą one długie, bo staram się każdą wolną chwilę spędzać nad moim tworem, by jak najszybciej wrócić na bloga. Ale równocześnie chciałabym już skomentować Twoje rozdziały, żeby być na bieżąco no i żebyś nie czekała na mnie nie wiadomo ile. Dlatego na razie będzie dość krótko, a jak wrócę na stałe do blogowego życia to będę się bardziej wysilać;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się początek, bo mamy tutaj zapowiedź naprawdę fajnej relacji. A przynajmniej taka się wydaje. Wiadomo, że jeszcze spotka tego chłopaka, bo nie bez powodu go przedstawiłaś, a równocześnie nie bardzo wiadomo, gdzie, kiedy, w jakich okolicznościach. To dziwne, że po tak długim okresie czasu ona jeszcze ma go w głowie i nadal o nim pamięta (przecież nawet nie gadali), ale z drugiej strony... ten wiek kieruje się swoimi prawami. No i proszę, w najmniej oczekiwanym momencie książę z bajki pojawia się po raz kolejny w jej życiu. Bardzo mi się podobał sposób w jaki to wszystko przedstawiłaś! Urzekł mnie ten prolog, naprawdę! ;)
Już jakiś czas temu chciałam przeczytać twoje opowiadanie no i to zrobiłam. Pierwszej wersji nie zdążyłam, ale przeczytam drugą.
OdpowiedzUsuńDziewczyna z chłopakiem się spotykają dwa razy przypadkowo. I jak to peirwsze mogłoby być przypadkowe tak drugie chyba przypadkowe nie było.
Ciekawe w jakich okolicznościach spotkają się następnym razem i co z tego spotkania wyniknie.
Czekam na pierwszy rozdział.
Hej :) Nie podałaś linka do siebie, ale Cię znalazłam i miałam wolną chwilę, więc postanowiłam zobaczyć, co tutaj masz. W ogóle to nie czytałam pierwszej wersji, ale przynajmniej teraz będę mogła być na bieżąco :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że po przeczytaniu samego prologu nie byłam w stanie dokładnie stwierdzić, o czym będzie opowiadanie. O paczce przyjaciół którzy po zakończeniu roku wybrali się na wakacje. No i tajemniczym kolesiu, który nie wiem, skąd wziął się na tym samym promie, co i główna bohaterka. Ale jak obejrzałam teledysk to pojęłam, że w opowiadaniu chyba nie będzie chodziło o same ich rozterki miłosne, co mnie oczywiście bardzo cieszy!
Co do stylu pisania, jak już wspomniałam, nie czytałam poprzedniej wersji, więc nie wiem, czy się poprawił, mi jednak bardzo odpowiada. Łatwo się utożsamić z bohaterami a opisy nie są nudne, a to dobrze, bo tego nie cierpię. Dodaję do obserwowanych i na pewno będę wpadała :)
Pozdrawiam :3
I ja przeczytałam. :))
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że zapowiada się ciekawie. Nicola (zawsze mam problem z napisaniem tego imienia, więc z góry przepraszam, jak czasem mi się przez "k" napiszę, mam nadzieję, że się nie pogniewasz) to normalna nastolatka "wakacjująca" ze znajomymi, natomiast Filip (ach, chyba mam słabość do tego imienia) wydaje mi się bardziej tajemniczy.
Najpopularniejsza scena z "Titanica" przerodziła się w inną scenę z tego filmu - cóż za ironia. Podoba mi się ten motyw. Dobrze, że Filip błyskawicznie wcielił się w rolę Jacka, inaczej mogłoby być krucho.
Podobały mi się również przemyślenia na temat nastolatków i ich tendencji to popełniania głupot i życia marzeniami. Melancholijnie, ładnie.
W każdym razie jestem zaciekawiona.
Czytam dalej.
Pozdrawiam,
terpsychorka (z telefonu, więc niezalogowana, wybacz)
Zawsze chciałam przeczytać to opowiadanie, ale nigdy nie mogłam znaleźć czasu by nadrobić tyle rozdziałów (bo były tu chyba trzy serie, dobrze pamiętam?). No ale muszę Ci powiedzieć, że nawet jakbyś nie pisała od początku, to bym nadrobiła, bo motyw przypadkowych spotkań i niewyparzonej jadaczki Filipa oraz na dokładkę pyskatość Nicoli by mnie przekonała nawet do zarwania nocy (póki co przeczytałam prologi pierwszy rozdział, ale od razu po skomentowaniu jedynki biegnę do dwójki).
OdpowiedzUsuńMałolaci sami na wakacjach i od razu patrzą jakby tutaj zadbać o brukowce i dać im temat na pierwsze strony gazet - z tym Fifi miał jak najbardziej racje.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na zwiastun (już jest) i prolog (pojawi się około 16):
sie-nie-zdarza.blogspot.com
Albo na mojego drugiego bloga o zupełnie innej tematyce niż ten pierwszy:
prawdziwa-legenda.blogspot.com
O kurczę, muszę przyznac, że mnie kupiłaś tym prologiem :)
OdpowiedzUsuńNie dowiadujemy się jeszcze zbyt wiele o bohateraz oprócz tego, ze Nicole jest nastolatką, która razem z paczą znajomych wyrwała się na wakacyjny odpoczynek no i jest też Filip, którego zauważyła już przed rokiem, a teraz spotkała go ponowanie, i co więcej byc może nawet uratował jej życie?
Wspomniała, ze zmienił się od czasu kiedy widziała go ostatnim razem, ciekawe czy na kolejne spotkanie będzie znów musiała czekac rok? Oby nie :) Lecę dalej :*
http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/
Ooooooooo... od nowa... a weszłam sobie, bo dawno mnie nie było... chciałam ponadrabiać... i nie ma co:)) to już komentowalam, więc nie będę robić tego po raz drugi, ale w sumie to z chęcią przeczytam sobie jeszcze raz te historie bo pamiętam że była naprawdę dobrze napisana.
OdpowiedzUsuńazylstracencow.blog.pl
Trochę to trwało, zanim tutaj do ciebie dotarłam, ale mój czas wolny ulotnił się w niewyjaśnionych okolicznościach i do tej pory go poszukuję. No, ale już jestem.
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że prolog mnie zauroczył. Masz świetny styl, a to co tworzysz, czyta się niezwykle przyjemnie. Nie zdradzasz zbyt wiele. Mamy taki ogólny zarys i to jest super, bo wzbudzasz ciekawość.
Nicole jawi się na ten moment jako lekkomyślna osóbka i do tego dość niepokorna, poszukująca zabawy, wolności. W sumie moje całkowite przeciwieństwo, więc trudno mi ją polubić.
Już większą sympatią zapałałam do Filipa, choć nie wiem o nim zbyt wiele, oprócz tego, że uratował życie tej naszej Nicole.
Jestem ciekawa, jak ta znajomość rozwinie się dalej. Może Nicole trochę spokornieje, może uda mi się ją bardziej polubić. Może ich drogi przetną się po raz kolejny? Co ja gadam! To ostatnie zdarzy się z całą pewnością. Tak prorokuję.
Idę czytać dalej.
Pozdrawiam
Witaj, zawitałam tu przypadkiem i miej pewność, że zostaję na dłużej, bo prolog bardzo zachęcił mnie do poznania tej historii. Uwielbiam takie opowieści! Niby przypadkowe spotkanie, a rozpoczyna wielką miłość. Polubiłam główną bohaterkę, jest świetna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam