Filip
ostatnimi czasy prawie w ogóle nie wchodził mi w drogę. Spotkałam
go tylko dwa razy. Pierwszy, na porannym papierosie, gdzie ofiarował
mi swoją zapalniczkę, a drugi, gdy grał z moimi przyjaciółmi i
swoim bratem – Kamilem w siatkówkę. Wtedy nic mi nie dał,
właściwie nawet mnie nie zaczepiał, jakby zupełnie mnie nie
zauważał. Dzień przed naszym wyjazdem, organizatorzy imprezy,
czyli Paulina, Adam i pani Natalia mieli dużo pracy. Nawet Filipa
zaangażowali do noszenia ciężkich skrzynek i kolumn zewnętrznych.
Natomiast u nas, w naszej nastoletniej ekipie, panowało poruszenie,
spowodowane brakiem Julii.
–
Mówiłam,
ja wam mówiłam, że to nie jest żart, i że on ją zabiera –
powiedziałam z pretensją.
–
Ale
weselicho było jak się patrzy, idealne. A ile chlania, ja w życiu
tyle alkoholu za jednym rzutem nie widziałem, nawet na osiemnastce
brata było mniej. – Hubert najwidoczniej był zadowolony z powodu
przeżytej przygody. Z resztą, czemu miał się smucić, przecież
teraz to nie on, a Julia jest skazana na tego Roma.
–
Jak
my to wyjaśnimy jej rodzicom? – pytała Ewa.
–
Powiemy
prawdę.
–
Jak
będzie brzmiała ta prawda?
–
Prawdziwie.
Pani córka, a pańska pasierbica wyszła za mąż.
–
To
nie jest najlepszy pomysł. Wkurzą się albo załamią.
–
Myślisz,
że będą mniej załamani, jak im wyznamy, że ich córkę pożarły
rekiny pływające w Bałtyku?
– W
Bałtyku nie ma rekinów – odezwał się Dominik. – A może są?
Ej są, czy nie ma?
–
Nie
wiem! – ryknęłam.
–
Przez
ciebie to nigdy nie wejdę już do wody w Sopocie.
–
To
będziesz chodził brudny. – Przewróciłam oczami. – Idziemy na
tę pożegnalną imprezę, tak?
–
Tak
– odpowiedzieli mi chórem.
Jak
zawsze, gdy chodziło o imprezy, to byli chętni w nich uczestniczyć,
niezależnie od tego jakie akurat mieli problemy.
–
No
to chodźmy – zgodziłam się, bo także chciałam na moment
zapomnieć o nieuniknionym powrocie.
Dobrze
mi było tak samej, coraz częściej sądziłam, że Julii pomysł z
zaślubinami nie był taki najgorszy, przynajmniej uwolniła się od
starych, nie będą jej się czepiać o niskie wyniki w nauce, nikt
nie będzie kazał jej sprzątać, gotować, zrywać się o świcie,
przecież po ślubie była już dorosła, mogła sama decydować o
sobie. Gdzieś tam podświadomie nawet jej zazdrościłam. Tylko
czemu akurat Cygan? Ta ich kultura była dla mnie kompletnie
niezrozumiała, a dla Julii pewnie nawet nieznana. Ja tam bym się w
nieznane nie pchała.
Paulina
i Adam znowu mieli jakieś gorsze chwile. Minęliśmy ich, gdy
właśnie wchodzili do pokoju. Ona wbiegła pierwsza, chyba płacząc,
a on za nią, lekko podpity, trzasnął drzwiami.
–
Co z
nimi? – dopytywała Ewa.
–
Sama
nie wiem.
–
Zapytaj
Filipa, będziecie mieli pretekst do rozmowy.
–
Nie
potrzebuje pretekstu do rozmowy z Czarneckim, z resztą wcale nie
potrzebuje z nim rozmawiać.
– A
ty wiesz, że oni nie chcą od nas kasy?
–
Jak
to nie chcą? – dopytywałam, idąc z Ewą, bo chłopaki już
pognali dawno przed siebie, najpierw zjeżdżając po poręczy.
Pomyślałam
wtedy o nich jak o niewyżytych, niewychowanych dzieciakach.
–
No
normalnie. Zebraliśmy kasę, szłam zapłacić, bo jutro z samego
rana już zwalniamy pokoje, a tam był ten ojciec Filipa.
–
Pan
Darek – przypomniałam sobie imię tego wysokiego i postawnego
szatyna.
–
No,
a on nie chciał kasy. Powiedział, że przyjaciele jego przyszłej
synowej są i jego przyjaciółmi.
–
Może
żartował.
–
Nie
wydaje mi się.
–
Nie
strasz – syknęłam do niej.
Impreza
była jak wszystkie tego typu. Dmuchane balony dla dzieci,
trampoliny, koncerty, konkursy, miejsce do tańca. Mogłoby być
nawet przyjemnie, ale jakoś dziwnie doskwierał mi brak Filipa,
który od rana nie był w zasięgu mojego wzroku.
Siedziałem
na tyłach domku i paliłem papierosa, ciągle miałem w głowie
słowa Kamila, mówiące, że mam dać spokój Nicoli, że zrobię je
krzywdę. Fakt, ja ludzi krzywdziłem samą obecnością, nie
nadawałem się do związków, nawet do przyjaźni się nie
nadawałem, bo jedyny przyjaciel, który ze mną wytrzymał, to
Wiktor, ale on sobie pojechał… założył rodzinę.
–
Ożeń
papierosa – wściekły głos Pauliny wyrwał mnie z rozmyślań.
Zabrał od idealnego, jak dla mnie, ciała Nicoli, które widziałem
kilka razy w samej bieliźnie i wrzucił do typowej, niewesołej
rzeczywistości.
–
Przecież
ty nie palisz. – Wyciągnąłem paczkę w jej kierunku.
–
Już
palę. – Odgarnęła włosy, zarzucając je do tyłu. Wsadziła
papierosa do ust i usiadła po mojej lewej stronie.
–
Ostrzegam
przed nałogiem. – Wyciągnąłem dłoń z odpaloną zapałką.
–
Przynajmniej
nie zabraniasz.
–
Jestem
twoim szwagrem, nie mężem, więc co się dziwisz?
–
Wszyscy
macie szowinistyczną naturę po ojcu?
–
Nie,
tylko większa połowa.
–
Połowy
są równe.
–
Tak,
fakt, mówię o cztery na cztery, ale masą nas jest więcej i
jesteśmy wyżsi. – Uśmiechnąłem się do Pauli. – Powiesz
Filipkowi co ci ten okropny Adamuch zrobił?
Odwzajemniła
mój uśmiech, nawet się delikatnie zaśmiała, ale oczy nadal miała
smutne.
–
Zawsze
umiałeś poprawić mi humor.
– A
wy mi przywrócić nadzieję w prawdziwość uczuć, a teraz to
wszystko zamieniacie w zgliszcza.
–
Przepraszam,
ale nie będziemy przykładem udanego małżeństwa.
–
Nie
musicie być przykładni. Wystarczyłoby, gdybyście byli znośni. –
Wstałem, bo mnie już tyłek bolał od twardych schodów.
–
Adam…
nie możesz mu powiedzieć. On nie chciał nikogo obarczać swoimi
problemami. – Spojrzała na mnie znacząco, jakby domagała się
obietnicy.
–
Alkoholowymi?
– zgadywałem.
–
To
tylko jeden ze skutków jego problemu.
–
Poradziliśmy
sobie już z chorobą Pawła, więc chyba nic nam już nie straszne.
–
Może
i racja. – Zakaszlała, bo nie nawykła do palenia, a za mocno się
zaciągnęła.
–
Mówiłem,
nie pal.
–
Adam
nabawił się kontuzji – wyznała w końcu.
–
Poważnej?
–
Nawet
nie może dźwigać, by nie wylądować na wózku inwalidzkim. Wmówił
sobie, że nie jest pełnowartościowym mężczyzną, bo nawet nie
może nosić zakupów ani własnego dziecka na barana. Stopniowo
stawał się coraz bardziej czepliwy, złośliwy, humorzasty –
miała łzy w oczach, gdy o tym mówiła. – Chwila moment, a zaczął
mi wmawiać, że mam kochanka, potem że Julka może nie być jego,
zaczął żądać testów.
–
To
zrób je.
–
Nie!
–
Dlaczego?
– byłem zaskoczony.
–
Nie,
dla zasady. To mój mąż, powinien mi ufać.
–
Ale
mężczyzna czasami potrzebuje zapewnienia, tak jak wy setny raz
musicie słyszeć „kocham”, tak my…
–
Dobra,
Filip, zamknij się. Ani trochę mi nie pomogłeś! – warknęła,
wyminęła mnie i poszła.
–
No,
ale to nie moja wina! – krzyknąłem za nią, ale nawet się nie
odwróciła. Widziałem tylko jak wyrzuca papierosa na trawę.
Do
takiego wkurzonego mnie podszedł mój ojciec. Oczywiście od samego
początku miał jakieś pretensje.
–
Kiedy
zamierzałeś mi powiedzieć, że rzuciłeś studia!?
–
Nigdy
– odburknąłem i chciałem go wyminąć, ale wyciągnął rękę w
bok i tym mi przeszkodził. – Jestem dorosły! – zaznaczyłem.
–
Dorosły?
Uważasz, że dorosłość, to trucie się za moje pieniądze!? –
krzyknął i wyjął mi papierosa z ust.
–
Coś
jeszcze? – zapytałem i ponownie chciałem go wyminąć, ale złapał
mnie za rękę.
–
Filip,
zaczekaj. Proszę, zaczekaj.
–
Na
co? – dopytywałem warkliwym tonem.
–
Chciałem
byście skończyli lepiej niż ja i…
– A
może ja nie chcę?
–
Byłeś
zdolny, dobrze się uczyłeś. Mógłbyś mieć świat u stóp,
gdybyś tylko chciał. Nie marnuj swojej szansy, proszę.
– W
życiu są różne drogi, tam gdzie ty widzisz szansę, ja widzę
stratę. Wybacz, tatusiu, ale wolę być tobą.
–
Popełniasz
błąd! – wrzasnął za mną.
–
Trudno!
– Odpaliłem kolejnego papierosa, którego dopiero co wyciągnąłem
z paczki i oddaliłem się od mojego rodzica. – Może i błąd, ale
przynajmniej mój, a nie cudzy – szepnąłem sam do siebie.
Jak
na złość trafiłem na Nicolę. Może w innej sytuacji bym się
cieszył, gdybym ją spotkał, ale nie teraz. Byłem wkurzony na
ojca, na dodatek ona piła wódkę prosto z butelki. Nigdy nie
lubiłem takiego zachowania u kobiet, nawet go nie tolerowałem.
– O
Filip! Pijesz z nami? – śmiała się zapytać.
–
Nie
– odburknąłem.
– O
Fifi abstynent.
–
Nie
mów tak na mnie.
–
Dlaczego?
Ścisnąłem
ją za ramię i potrząsnąłem.
–
Nigdy
tak na mnie nie mów. Albo Filip, albo wcale.
–
Puść
mnie. Nie będę się odzywała do ciebie wcale.
– I
dobrze – burknąłem. – Może tak będzie lepiej –
pomyślałem i odszedłem od niej jak najdalej się dało. Usiadłem
na jednej z ławek przy stoliku drewnianym, gdzie ludzie czasami
jadali obiady i śniadania na świeżym powietrzu. Wsłuchałem się
w piosenkę wygrywaną przez amatorski zespół.
Siedzimy
obok, obojętni
wobec
siebie jak turyści,
wystukując
rytm
Nie
będzie tanga między nami
choćby
nawet cud się ziścił,
nie
pomoże nic
Chociaż
płyną ostre nuty,
w
żyłach płonie krew,
nigdy
żadne z nas do tańca
nie
poderwie się
(Budka
Suflera - Bo do tanga trzeba dwojga)
Dopiero
dzięki tej piosence sobie uświadomiłem, że ja i Nicola nigdy
razem nie zatańczyliśmy. Nie poderwaliśmy się do tańca ani
wtedy, gdy byliśmy w domku jej przyjaciół, wtedy, gdy Wiktor
porwał Julię. Nie zatańczyliśmy ani jednego utworu na weselu
Dolińskich, a teraz także nic się nie zanosiło na wspólne
wywijane na parkiecie, zresztą, nawet nie miałem na to ochoty.
Zgasiłem
papierosa o drewnianą ławkę i udałem się do pokoju Kamila na
sen. Cieszyłem się, że jutro już odzyskam swój pokój. Niech ta
smarkula bierze swoje małe Beverly Hills i wypierdala stąd jak
najdalej, do siebie, do rodziców, do nauki, a mi da święty spokój.
Tylko niepotrzebny chaos wprowadziła do mojego życia, na dodatek
piła bez umiaru, ciągle popełniała głupoty i była magnesem na
problemy i kłopoty.
A
ja nie byłem dla niej, ja byłem jej tylko coś winny, ale choćbym
co dnia zasypywał ją kwiatami, to nigdy nie byłbym w stanie
spłacić u niej tych win... tego długu.
Trochę melancholijny ten rozdział. Poza tym trochę dziecinnie się obydwoje zachowują, bo co żadne z nich nie raczy się nawet pożegnać? I tak jak mówiłam dla młodzieży najważniejsze było, że była fajna popijawa na weselu, a nie to, że stracili koleżankę.
OdpowiedzUsuńTak zgadzam się z Kari smutny taki ten rozdział.Większość przyjaciół Julki raczej specjalnie nie interesuje się jej losem.Jestem ciekawa czy ona kiedyś pożałuje tej pochopnej decyzji.Obawiam się,że ojciec Filipa jednak nie żartował i oni kiedyś wylądują na ślubnym kobiercu,bo w to,że się jeszcze spotkają nie wątpię.
OdpowiedzUsuńCo do Adama to rozumiem,że jest zdenerwowany itd. ale nie ma prawa wyżywać się na wszystkich wokół.Ciekawe co mu tak właściwie jest.
Ja za to zauważyłem, że Nicola ma bardzo wyidealizowaną wizję małżeństwa "coraz częściej sądziłam, że Julii pomysł z zaślubinami nie był taki najgorszy, przynajmniej uwolniła się od starych, nie będą jej się czepiać o niskie wyniki w nauce, nikt nie będzie kazał jej sprzątać, gotować, zrywać się o świcie, przecież po ślubie była już dorosła, mogła sama decydować o sobie.". Szczerze, to bardzo wątpię, że gdy wyjdzie za Flipa tak jak ty to przewidujesz, to nie będzie musiała gotować, uczyć się wstawać rano, itd.
UsuńCiekawi mnie też czym zajmuje się ojciec Filipa, to moim zdaniem jakaś gangsterska rodzina. No i Fifi pokazał że potrafi się wyżywać na innych.
Tak,wydaje mi się,że masz racje i to jest rzeczywiście jakaś gangsterska rodzina.Cóż Nicola w swojej wizji małżeństwa zauważyła tylko brak rodziców i obowiązków,nie uwzględniła,że jednak jak nie rodzice to mąż może czegoś wymagać.
UsuńObawiam się,że jakby wyszła za Filipa to na pewno musiałaby gotować,uczyć się,sprzątać itd. Jednak mimo wszystko odnoszę wrażenie,że kiedyś wylądują przed ołtarzem.
Filip wkurzony, rozumiem że go ojciec zirytował, ale nie musiał wyładowywać się na Nicoli, trzeba było iść pobiegać.
OdpowiedzUsuńAdam był kiedyś dobrym mężem, taki przykład jak jedna mała rzecz może wszystko zniszczyć.
Zgodzę się z wami, że Nicola myśli o małżeństwie jako o wyrwaniu się z domu i ucieczce od obowiązków. Nie bierze jednak pod uwagę tego, że jako żona też będzie miała obowiązki a patrząc na Filipa to on raczej nie będzie wszystkiego za nią robił i będzie czegoś jednak od niej wymagał. Rozumiem, że Filip był wściekły po rozmowie z ojcem ale nie powinien wyładować swojej złości na Nicoli.
OdpowiedzUsuńMoim zdanie ciekawa byłaby z nich para.
Faktycznie Nicola z jednej strony potępia decyzję Julki o ślubie, a z drugiej to jej chyba zazdrości, widzi w tym ucieczkę od rodziców, którzy wymagają, szkoły, obowiązków, uważa, że Julia będzie miał teraz spokój, tylko chyba nie wzięła właśnie pod uwagę tego, że Mąż i małżeństwo, to też jakieś obowiązki.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie, przed czym ojciec Filipa chciał ustrzec swoje dzieci, ciekawe czym on się tak na prawdę zajmuje, myślę, że to może być coś nielegalnego, zwłaszcza po aluzji Wiktora, ze kto śmiałby nie oddać długu panu Czarneckiemu, z niego musi być jakiś lepszy mafiozo.
Wydaje mi się, że słowa ojca Filipa, o tym , że Nicola jest jego przyszłą synową, mogą być prorocze i Filip ożeni się z Niki. Bo że jeszcze się spotkają to jestem pewna, tylko szkoda, że się nawet ze sobą nie pożegnali.
To ocena Nicoli przez Filipa na końcu rozdziału - jak dla mnie bardzo trafna. Ta dziewczyna jest nieodpowiedzialna i bezmyslna (choc i tak wydaje sie najbardziej rozgarnięta wśród swoich znajomych)
OdpowiedzUsuńTakie dzieciaki z nich tutaj. On wyszedł na faceta, który to jeszcze nie dorósł, ona... jak to Nicola. ; )
Mają swój urok...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChyba nie mogłabym przejść obojętnie gdyby moja koleżanka po trzydniowym poznaniu mężczyzny zgodziła się za niego wyjść, ot tak po prostu. Tylko Nicola wydaje się oburzona ale i tak niewiele w tej sprawie zrobiła.
OdpowiedzUsuńWiem, że Nicola jest młoda, ale na temat małżeństwa ma bardzo wybujałe zdanie i naiwnie myśli, że to sielanka. Jeśli uważa, że nie będzie mieć żadnych obowiązków jako żona to się naprawdę myli. Jeżeli jej mężem będzie Filip, a tak się stać może, to tym bardziej jest w błędzie.
Współczuję Adamowi i zdziwiła mnie reakcja Pauliny jak Filip zasugerował, żeby jednak zrobiła badania na ojcostwo. Rozumiem jej oburzenie, bo jednak powinien jej w pełni ufać, ale po jej zachowaniu ja nabrałam wątpliwości i coś mi jednak nie pasuje
no ona wyjedzie,owszem ale przeciez i tak sir spotkaja... Filip moze sobie gadac, do Nicoli go ciagnie i juz;)
OdpowiedzUsuńChyba Filip sam przed sobą nie chce przyznać,że Nikola nie jest mu obojętna.
OdpowiedzUsuńTa cała rodzinka dziwnie za Nicolą jest. Swatają ją z tym Filipem trochę na siłę, jakby chcieli, by on w końcu się ogarnął i jakoś dorośle poukładał swoje życie, a mnie się wydaje, a po ostatnim rozdziale to mam już niemal pewność, że lepiej by było, gdyby oni nigdy więcej się nie spotkali i nigdy z sobą nie zatańczyli.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak na powrót bez Julii zareaguje reszta dorosłych, rodzice tej całej bandy i jak Darek z żoną wytłumaczą, że zezwolili na ślub i wesele w ich pensjonacie osoby nieletniej. To jest po prostu taki galimatias, że szok. Ja nawet nie umiem tego rozumiem ogarnąć.
Pozdrawiam :)