Czytasz? Nie zapomnij skomentować!

piątek, 15 lipca 2016

Rozdział 9 - Czas wyjazdu, bez pożegnań

Filip ostatnimi czasy prawie w ogóle nie wchodził mi w drogę. Spotkałam go tylko dwa razy. Pierwszy, na porannym papierosie, gdzie ofiarował mi swoją zapalniczkę, a drugi, gdy grał z moimi przyjaciółmi i swoim bratem – Kamilem w siatkówkę. Wtedy nic mi nie dał, właściwie nawet mnie nie zaczepiał, jakby zupełnie mnie nie zauważał. Dzień przed naszym wyjazdem, organizatorzy imprezy, czyli Paulina, Adam i pani Natalia mieli dużo pracy. Nawet Filipa zaangażowali do noszenia ciężkich skrzynek i kolumn zewnętrznych. Natomiast u nas, w naszej nastoletniej ekipie, panowało poruszenie, spowodowane brakiem Julii.
Mówiłam, ja wam mówiłam, że to nie jest żart, i że on ją zabiera – powiedziałam z pretensją.
Ale weselicho było jak się patrzy, idealne. A ile chlania, ja w życiu tyle alkoholu za jednym rzutem nie widziałem, nawet na osiemnastce brata było mniej. – Hubert najwidoczniej był zadowolony z powodu przeżytej przygody. Z resztą, czemu miał się smucić, przecież teraz to nie on, a Julia jest skazana na tego Roma.
Jak my to wyjaśnimy jej rodzicom? – pytała Ewa.
Powiemy prawdę.
Jak będzie brzmiała ta prawda?
Prawdziwie. Pani córka, a pańska pasierbica wyszła za mąż.
To nie jest najlepszy pomysł. Wkurzą się albo załamią.
Myślisz, że będą mniej załamani, jak im wyznamy, że ich córkę pożarły rekiny pływające w Bałtyku?
W Bałtyku nie ma rekinów – odezwał się Dominik. – A może są? Ej są, czy nie ma?
Nie wiem! – ryknęłam.
Przez ciebie to nigdy nie wejdę już do wody w Sopocie.
To będziesz chodził brudny. – Przewróciłam oczami. – Idziemy na tę pożegnalną imprezę, tak?
Tak – odpowiedzieli mi chórem.
Jak zawsze, gdy chodziło o imprezy, to byli chętni w nich uczestniczyć, niezależnie od tego jakie akurat mieli problemy.
No to chodźmy – zgodziłam się, bo także chciałam na moment zapomnieć o nieuniknionym powrocie.
Dobrze mi było tak samej, coraz częściej sądziłam, że Julii pomysł z zaślubinami nie był taki najgorszy, przynajmniej uwolniła się od starych, nie będą jej się czepiać o niskie wyniki w nauce, nikt nie będzie kazał jej sprzątać, gotować, zrywać się o świcie, przecież po ślubie była już dorosła, mogła sama decydować o sobie. Gdzieś tam podświadomie nawet jej zazdrościłam. Tylko czemu akurat Cygan? Ta ich kultura była dla mnie kompletnie niezrozumiała, a dla Julii pewnie nawet nieznana. Ja tam bym się w nieznane nie pchała.
Paulina i Adam znowu mieli jakieś gorsze chwile. Minęliśmy ich, gdy właśnie wchodzili do pokoju. Ona wbiegła pierwsza, chyba płacząc, a on za nią, lekko podpity, trzasnął drzwiami.
Co z nimi? – dopytywała Ewa.
Sama nie wiem.
Zapytaj Filipa, będziecie mieli pretekst do rozmowy.
Nie potrzebuje pretekstu do rozmowy z Czarneckim, z resztą wcale nie potrzebuje z nim rozmawiać.
A ty wiesz, że oni nie chcą od nas kasy?
Jak to nie chcą? – dopytywałam, idąc z Ewą, bo chłopaki już pognali dawno przed siebie, najpierw zjeżdżając po poręczy.
Pomyślałam wtedy o nich jak o niewyżytych, niewychowanych dzieciakach.
No normalnie. Zebraliśmy kasę, szłam zapłacić, bo jutro z samego rana już zwalniamy pokoje, a tam był ten ojciec Filipa.
Pan Darek – przypomniałam sobie imię tego wysokiego i postawnego szatyna.
No, a on nie chciał kasy. Powiedział, że przyjaciele jego przyszłej synowej są i jego przyjaciółmi.
Może żartował.
Nie wydaje mi się.
Nie strasz – syknęłam do niej.
Impreza była jak wszystkie tego typu. Dmuchane balony dla dzieci, trampoliny, koncerty, konkursy, miejsce do tańca. Mogłoby być nawet przyjemnie, ale jakoś dziwnie doskwierał mi brak Filipa, który od rana nie był w zasięgu mojego wzroku.

Siedziałem na tyłach domku i paliłem papierosa, ciągle miałem w głowie słowa Kamila, mówiące, że mam dać spokój Nicoli, że zrobię je krzywdę. Fakt, ja ludzi krzywdziłem samą obecnością, nie nadawałem się do związków, nawet do przyjaźni się nie nadawałem, bo jedyny przyjaciel, który ze mną wytrzymał, to Wiktor, ale on sobie pojechał… założył rodzinę.
Ożeń papierosa – wściekły głos Pauliny wyrwał mnie z rozmyślań. Zabrał od idealnego, jak dla mnie, ciała Nicoli, które widziałem kilka razy w samej bieliźnie i wrzucił do typowej, niewesołej rzeczywistości.
Przecież ty nie palisz. – Wyciągnąłem paczkę w jej kierunku.
Już palę. – Odgarnęła włosy, zarzucając je do tyłu. Wsadziła papierosa do ust i usiadła po mojej lewej stronie.
Ostrzegam przed nałogiem. – Wyciągnąłem dłoń z odpaloną zapałką.
Przynajmniej nie zabraniasz.
Jestem twoim szwagrem, nie mężem, więc co się dziwisz?
Wszyscy macie szowinistyczną naturę po ojcu?
Nie, tylko większa połowa.
Połowy są równe.
Tak, fakt, mówię o cztery na cztery, ale masą nas jest więcej i jesteśmy wyżsi. – Uśmiechnąłem się do Pauli. – Powiesz Filipkowi co ci ten okropny Adamuch zrobił?
Odwzajemniła mój uśmiech, nawet się delikatnie zaśmiała, ale oczy nadal miała smutne.
Zawsze umiałeś poprawić mi humor.
A wy mi przywrócić nadzieję w prawdziwość uczuć, a teraz to wszystko zamieniacie w zgliszcza.
Przepraszam, ale nie będziemy przykładem udanego małżeństwa.
Nie musicie być przykładni. Wystarczyłoby, gdybyście byli znośni. – Wstałem, bo mnie już tyłek bolał od twardych schodów.
Adam… nie możesz mu powiedzieć. On nie chciał nikogo obarczać swoimi problemami. – Spojrzała na mnie znacząco, jakby domagała się obietnicy.
Alkoholowymi? – zgadywałem.
To tylko jeden ze skutków jego problemu.
Poradziliśmy sobie już z chorobą Pawła, więc chyba nic nam już nie straszne.
Może i racja. – Zakaszlała, bo nie nawykła do palenia, a za mocno się zaciągnęła.
Mówiłem, nie pal.
Adam nabawił się kontuzji – wyznała w końcu.
Poważnej?
Nawet nie może dźwigać, by nie wylądować na wózku inwalidzkim. Wmówił sobie, że nie jest pełnowartościowym mężczyzną, bo nawet nie może nosić zakupów ani własnego dziecka na barana. Stopniowo stawał się coraz bardziej czepliwy, złośliwy, humorzasty – miała łzy w oczach, gdy o tym mówiła. – Chwila moment, a zaczął mi wmawiać, że mam kochanka, potem że Julka może nie być jego, zaczął żądać testów.
To zrób je.
Nie!
Dlaczego? – byłem zaskoczony.
Nie, dla zasady. To mój mąż, powinien mi ufać.
Ale mężczyzna czasami potrzebuje zapewnienia, tak jak wy setny raz musicie słyszeć „kocham”, tak my…
Dobra, Filip, zamknij się. Ani trochę mi nie pomogłeś! – warknęła, wyminęła mnie i poszła.
No, ale to nie moja wina! – krzyknąłem za nią, ale nawet się nie odwróciła. Widziałem tylko jak wyrzuca papierosa na trawę.
Do takiego wkurzonego mnie podszedł mój ojciec. Oczywiście od samego początku miał jakieś pretensje.
Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, że rzuciłeś studia!?
Nigdy – odburknąłem i chciałem go wyminąć, ale wyciągnął rękę w bok i tym mi przeszkodził. – Jestem dorosły! – zaznaczyłem.
Dorosły? Uważasz, że dorosłość, to trucie się za moje pieniądze!? – krzyknął i wyjął mi papierosa z ust.
Coś jeszcze? – zapytałem i ponownie chciałem go wyminąć, ale złapał mnie za rękę.
Filip, zaczekaj. Proszę, zaczekaj.
Na co? – dopytywałem warkliwym tonem.
Chciałem byście skończyli lepiej niż ja i…
A może ja nie chcę?
Byłeś zdolny, dobrze się uczyłeś. Mógłbyś mieć świat u stóp, gdybyś tylko chciał. Nie marnuj swojej szansy, proszę.
W życiu są różne drogi, tam gdzie ty widzisz szansę, ja widzę stratę. Wybacz, tatusiu, ale wolę być tobą.
Popełniasz błąd! – wrzasnął za mną.
Trudno! – Odpaliłem kolejnego papierosa, którego dopiero co wyciągnąłem z paczki i oddaliłem się od mojego rodzica. – Może i błąd, ale przynajmniej mój, a nie cudzy – szepnąłem sam do siebie.
Jak na złość trafiłem na Nicolę. Może w innej sytuacji bym się cieszył, gdybym ją spotkał, ale nie teraz. Byłem wkurzony na ojca, na dodatek ona piła wódkę prosto z butelki. Nigdy nie lubiłem takiego zachowania u kobiet, nawet go nie tolerowałem.
O Filip! Pijesz z nami? – śmiała się zapytać.
Nie – odburknąłem.
O Fifi abstynent.
Nie mów tak na mnie.
Dlaczego?
Ścisnąłem ją za ramię i potrząsnąłem.
Nigdy tak na mnie nie mów. Albo Filip, albo wcale.
Puść mnie. Nie będę się odzywała do ciebie wcale.
I dobrze – burknąłem. – Może tak będzie lepiej – pomyślałem i odszedłem od niej jak najdalej się dało. Usiadłem na jednej z ławek przy stoliku drewnianym, gdzie ludzie czasami jadali obiady i śniadania na świeżym powietrzu. Wsłuchałem się w piosenkę wygrywaną przez amatorski zespół.

Siedzimy obok, obojętni
wobec siebie jak turyści,
wystukując rytm

Nie będzie tanga między nami
choćby nawet cud się ziścił,
nie pomoże nic

Chociaż płyną ostre nuty,
w żyłach płonie krew,
nigdy żadne z nas do tańca
nie poderwie się

(Budka Suflera - Bo do tanga trzeba dwojga)

Dopiero dzięki tej piosence sobie uświadomiłem, że ja i Nicola nigdy razem nie zatańczyliśmy. Nie poderwaliśmy się do tańca ani wtedy, gdy byliśmy w domku jej przyjaciół, wtedy, gdy Wiktor porwał Julię. Nie zatańczyliśmy ani jednego utworu na weselu Dolińskich, a teraz także nic się nie zanosiło na wspólne wywijane na parkiecie, zresztą, nawet nie miałem na to ochoty.
Zgasiłem papierosa o drewnianą ławkę i udałem się do pokoju Kamila na sen. Cieszyłem się, że jutro już odzyskam swój pokój. Niech ta smarkula bierze swoje małe Beverly Hills i wypierdala stąd jak najdalej, do siebie, do rodziców, do nauki, a mi da święty spokój. Tylko niepotrzebny chaos wprowadziła do mojego życia, na dodatek piła bez umiaru, ciągle popełniała głupoty i była magnesem na problemy i kłopoty.
A ja nie byłem dla niej, ja byłem jej tylko coś winny, ale choćbym co dnia zasypywał ją kwiatami, to nigdy nie byłbym w stanie spłacić u niej tych win... tego długu.

13 komentarzy:

  1. Trochę melancholijny ten rozdział. Poza tym trochę dziecinnie się obydwoje zachowują, bo co żadne z nich nie raczy się nawet pożegnać? I tak jak mówiłam dla młodzieży najważniejsze było, że była fajna popijawa na weselu, a nie to, że stracili koleżankę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak zgadzam się z Kari smutny taki ten rozdział.Większość przyjaciół Julki raczej specjalnie nie interesuje się jej losem.Jestem ciekawa czy ona kiedyś pożałuje tej pochopnej decyzji.Obawiam się,że ojciec Filipa jednak nie żartował i oni kiedyś wylądują na ślubnym kobiercu,bo w to,że się jeszcze spotkają nie wątpię.
    Co do Adama to rozumiem,że jest zdenerwowany itd. ale nie ma prawa wyżywać się na wszystkich wokół.Ciekawe co mu tak właściwie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za to zauważyłem, że Nicola ma bardzo wyidealizowaną wizję małżeństwa "coraz częściej sądziłam, że Julii pomysł z zaślubinami nie był taki najgorszy, przynajmniej uwolniła się od starych, nie będą jej się czepiać o niskie wyniki w nauce, nikt nie będzie kazał jej sprzątać, gotować, zrywać się o świcie, przecież po ślubie była już dorosła, mogła sama decydować o sobie.". Szczerze, to bardzo wątpię, że gdy wyjdzie za Flipa tak jak ty to przewidujesz, to nie będzie musiała gotować, uczyć się wstawać rano, itd.
      Ciekawi mnie też czym zajmuje się ojciec Filipa, to moim zdaniem jakaś gangsterska rodzina. No i Fifi pokazał że potrafi się wyżywać na innych.

      Usuń
    2. Tak,wydaje mi się,że masz racje i to jest rzeczywiście jakaś gangsterska rodzina.Cóż Nicola w swojej wizji małżeństwa zauważyła tylko brak rodziców i obowiązków,nie uwzględniła,że jednak jak nie rodzice to mąż może czegoś wymagać.
      Obawiam się,że jakby wyszła za Filipa to na pewno musiałaby gotować,uczyć się,sprzątać itd. Jednak mimo wszystko odnoszę wrażenie,że kiedyś wylądują przed ołtarzem.

      Usuń
  3. Filip wkurzony, rozumiem że go ojciec zirytował, ale nie musiał wyładowywać się na Nicoli, trzeba było iść pobiegać.
    Adam był kiedyś dobrym mężem, taki przykład jak jedna mała rzecz może wszystko zniszczyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgodzę się z wami, że Nicola myśli o małżeństwie jako o wyrwaniu się z domu i ucieczce od obowiązków. Nie bierze jednak pod uwagę tego, że jako żona też będzie miała obowiązki a patrząc na Filipa to on raczej nie będzie wszystkiego za nią robił i będzie czegoś jednak od niej wymagał. Rozumiem, że Filip był wściekły po rozmowie z ojcem ale nie powinien wyładować swojej złości na Nicoli.
    Moim zdanie ciekawa byłaby z nich para.

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie Nicola z jednej strony potępia decyzję Julki o ślubie, a z drugiej to jej chyba zazdrości, widzi w tym ucieczkę od rodziców, którzy wymagają, szkoły, obowiązków, uważa, że Julia będzie miał teraz spokój, tylko chyba nie wzięła właśnie pod uwagę tego, że Mąż i małżeństwo, to też jakieś obowiązki.
    Zastanawia mnie, przed czym ojciec Filipa chciał ustrzec swoje dzieci, ciekawe czym on się tak na prawdę zajmuje, myślę, że to może być coś nielegalnego, zwłaszcza po aluzji Wiktora, ze kto śmiałby nie oddać długu panu Czarneckiemu, z niego musi być jakiś lepszy mafiozo.
    Wydaje mi się, że słowa ojca Filipa, o tym , że Nicola jest jego przyszłą synową, mogą być prorocze i Filip ożeni się z Niki. Bo że jeszcze się spotkają to jestem pewna, tylko szkoda, że się nawet ze sobą nie pożegnali.

    OdpowiedzUsuń
  6. To ocena Nicoli przez Filipa na końcu rozdziału - jak dla mnie bardzo trafna. Ta dziewczyna jest nieodpowiedzialna i bezmyslna (choc i tak wydaje sie najbardziej rozgarnięta wśród swoich znajomych)
    Takie dzieciaki z nich tutaj. On wyszedł na faceta, który to jeszcze nie dorósł, ona... jak to Nicola. ; )
    Mają swój urok...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba nie mogłabym przejść obojętnie gdyby moja koleżanka po trzydniowym poznaniu mężczyzny zgodziła się za niego wyjść, ot tak po prostu. Tylko Nicola wydaje się oburzona ale i tak niewiele w tej sprawie zrobiła.
    Wiem, że Nicola jest młoda, ale na temat małżeństwa ma bardzo wybujałe zdanie i naiwnie myśli, że to sielanka. Jeśli uważa, że nie będzie mieć żadnych obowiązków jako żona to się naprawdę myli. Jeżeli jej mężem będzie Filip, a tak się stać może, to tym bardziej jest w błędzie.
    Współczuję Adamowi i zdziwiła mnie reakcja Pauliny jak Filip zasugerował, żeby jednak zrobiła badania na ojcostwo. Rozumiem jej oburzenie, bo jednak powinien jej w pełni ufać, ale po jej zachowaniu ja nabrałam wątpliwości i coś mi jednak nie pasuje

    OdpowiedzUsuń
  9. no ona wyjedzie,owszem ale przeciez i tak sir spotkaja... Filip moze sobie gadac, do Nicoli go ciagnie i juz;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba Filip sam przed sobą nie chce przyznać,że Nikola nie jest mu obojętna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta cała rodzinka dziwnie za Nicolą jest. Swatają ją z tym Filipem trochę na siłę, jakby chcieli, by on w końcu się ogarnął i jakoś dorośle poukładał swoje życie, a mnie się wydaje, a po ostatnim rozdziale to mam już niemal pewność, że lepiej by było, gdyby oni nigdy więcej się nie spotkali i nigdy z sobą nie zatańczyli.
    Ciekawe jak na powrót bez Julii zareaguje reszta dorosłych, rodzice tej całej bandy i jak Darek z żoną wytłumaczą, że zezwolili na ślub i wesele w ich pensjonacie osoby nieletniej. To jest po prostu taki galimatias, że szok. Ja nawet nie umiem tego rozumiem ogarnąć.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń