Czytasz? Nie zapomnij skomentować!

wtorek, 12 lipca 2016

Rozdział 2 - Sześć rozczarowań pod rząd

Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym co pozostaje nam z młodzieńczych lat? Nigdy nie byłem szczególnie sentymentalny i raczej już się taki nie stanę. Wiem, że niektórzy są kolekcjonerami i to takimi, którzy nie zbierają znaczków, a przypinają na tablice korkowe albo wklejają do brudnopisu zdjęcia, bilety kinowe, zużyte wejściówki na koncert, opakowania pierwszych prezerwatyw. Nie należałem do takich ludzi i mało co sprawiało, iż stawałem się ckliwy.
Sięgnąłem do górnej szafki kuchennej po paczkę papierosów. Nałóg, który mi towarzyszy od dnia pierwszej komunii świętej. No może trochę przesadziłem, bo w tych wspominanych przeze mnie, odległych czasach, palenie nie było jeszcze nałogowe. Już prędzej można to określić mianem szpanerstwa, by zaimponować starszemu rodzeństwu albo starszym kolegom z podwórka. Do dziś pamiętam dni, gdy ojciec odsypiał nocki, matka akurat zajmowała się młodszym rodzeństwem albo gdzieś dorabiała myjąc okna, sprzątając czy opiekując się starszą osobą, prowadząc ją na kontrole lekarskie, a ja? Co wtedy robiłem ja? Zakradałem się, jeżdżąc po podłodze na kolanach i delikatnie wyjmowałem z kieszeni koszuli ojca, albo z jego kurtki, papierową paczkę ze szlugami. Brałem dwa, góra trzy i odkładałem wszystko na miejsce. Odjeżdżałem, także na kolanach, a potem wychodziłem na klatkę schodową, nierzadko w samych skarpetkach i paliłem, siedząc na schodkach razem z najbliższymi mi wtedy osobami – przyjaciółmi z podwórka.
Zabawne, jak takie wspomnienia wywołują w nas śmiech, ale nie ten radosny, a chichot rozczarowania samym sobą z przeszłych lat. Teraz, gdy patrzę na własne dzieci, chyba sobie nie wyobrażam, że najstarsze z nich mogłoby mi podbierać papierosy kiedy odsypiam nocną zmianę. Choć być może tak robi, a ja o tym nie wiem, bo się po prostu tego nie spodziewam. Mój ojciec pewnie też się nie spodziewał, bo gdyby tak było, to chyba przyłapałby mnie wcześniej niż w moje dwunaste urodziny.
Tak jak mówiłem, nigdy nie byłem szczególnie ckliwy, ale rodzina zawsze była dla mnie ważna... najważniejsza. Być może nie zawsze to okazywałem, być może nigdy nie okazałem tego wystarczająco dobrze... może po prostu nie umiałem, ale tak było i już. Koniec, kropka, fakt niepodważalny i nienadający się do ponownego przedyskutowania. Podobnie jak to, że najlepszą bajką z mojego dzieciństwa był „Król lew” i do dziś dnia, drugiego tak dobrego, i wartościowego filmu animowanego nie wyprodukowano. Jednak, gdy byłem takim małym szczylem, to nawet się nie spodziewałem, że soundtrack z tej bajki będzie przywoływał do mnie inne wspomnienia niż mały telewizor z dużym tyłem i leżenie na podłodze, na brzuchu, z poduszką pod łokciami i braćmi po jednej, i po drugiej stronie, którzy skutecznie utrudniali oglądanie. Teraz, po tylu latach, ta w szczególności jedna piosenka sprawia, że powracają do mnie wydarzenia z wakacji... z wakacji dwutysięcznego dwunastego roku, a wraz z nimi osoba małej, szczuplutkiej blondyny o piwnych oczach, ciętym języku... właściwie to niewyparzonej gębie i parszywym charakterze.

Miłość rośnie wokół nas
W spokojną, jasną noc
Nareszcie świat zaczyna w zgodzie żyć
Magiczną czując moc

Miłość rośnie wokół nas
Jej zapach jest tuż, tuż
Kochać to pokonać troski swe
Przetrwać pośród burz

(Piosenka z bajki „Król lew”)
Kto ma rodzeństwo ten wie, że to najbardziej wścibscy ludzie jakich w życiu spotkamy. Od małego są zawsze tam gdzie my. Wchodzą niemal w każdy kadr naszego życia, jak za czasów dzieciństwa, gdy pchali się przed obiektyw aparatu, którym akurat nam robiono zdjęcie. Niestety, albo może nawet stety, ja miałem rodzeństwo i dzięki temu nie pijałem do lustra, a nalewałem dobrej wódki do dwóch ozdobnych szklanek, wyglądających jakby były skute lodem.
Dzięki, że mogę tu przekimać. Głupio mi tak być w pokoju rodziców, gdy ich tam nie ma – powiedziałem do brata i stuknąłem się z nim szklankami.
Wypiliśmy do dna w kilka łyków.
Nie ma sprawy. – Kamil się skrzywił, otrząsnął i z hukiem odstawił szkło na stół.
Był ode mnie młodszy o cztery lata, i gdy był mały, to zawsze zazdrościł mi tego, że idę grać na boisko w piłkę ze starszymi kolegami, a on może tylko na to patrzeć albo pozostać na podwórku. Potem, gdy już byłem nastolatkiem, zazdrościł mi późnych powrotów, podczas gdy on był wyganiany do spania, a gdy ja wracałem, to już miał na sobie piżamę, zazwyczaj tą, z której ja albo Adam wyrośliśmy, i leżał w łóżku albo spał. Teraz to ja mogłem mu zazdrościć. A czego? Spokojnego, rodzinnego życia, ciemnej karnacji, ładnego, niemal hollywoodzkiego uśmiechu... szansy jaką otrzymał od losu. Kamil niestety słynął z tego, że każdą szansę marnował. Ładnie rysował, ale nie chciało mu się chodzić na zajęcia do centrum kultury, potem grał dobrze w piłkę, nawet otrzymał kontrakt do Stanów, ale długo na tym kontakcie nie posiedział. Teraz miał żonę i synka, ale on był tu, a oni... ech, szkoda gadać.
No bo pomyślałem, że skoro Oliwii i tak nie ma… – zacząłem, sądziłem, że dla niego niewygodny temat.
No bo pojechała. Wzięła Jaśka i pojechała do rodziców. I może całe szczęście, wreszcie chwila spokoju w tym domu.
Nie zauważyłem aby Jaśko był jakimś szczególnie płaczliwym dzieckiem. – Napełniałem szklanki po raz kolejny. O mało nie spadłem z krzesła, gdy wychylałem się do komody po kolejną butelkę.
No bo Jasiek nie jest płaczliwym dzieckiem. Pierwsze cztery miesiące swojego życia, to niemal całe przespał. Teraz też jest spokojniutki. Mówiąc o chwili spokoju, ja myślałem o Oliwii.
Spojrzałem Kamilowi w jego granatowe oczy. Odziedziczył je po dziadku. Wyglądały jak niebo, gdy zbierało się na burzę. Ja nie miałem tyle szczęścia jeśli chodziło o dziedziczenie genów i byłem zmuszony zadowolić się moimi, stalowymi z domieszką brudnego błękitu. Przełknąłem gorzką, zimną wódkę, ale tym razem nie wychyliłem zawartości szklanki do dna. Spojrzałem ponownie na mojego młodszego brata.
Jest aż tak źle?
A co mam ci mówić? Nie jest, stary, różowo.
Przecież ty nie lubisz różowego. – Zaśmiałem się.
W obecnej sytuacji, zadowoliłbym się każdym kolorem. – Powaga w jego głosie nie wróżyła niczego dobrego.
Kamil zawsze był typem wesołka, słabej klasy błazna, czasami istnego głupka i ignoranta dobrych manier, ale nigdy nie był szczególnie poważny, zasmucony, czy taki przygaszony. Martwił mnie jego stan, choć może tego nie okazywałem. Nie umiałem okazywać takich uczuć.
Jesteście młodzi, dotrzecie się – zacytowałem zdanie, które najczęściej wypowiadał nasz ojciec. – Poza tym, nie możesz za wiele wymagać od… – Szukałem w pamięci wieku mojej bratowej. – Siedemnastolatki?
Prawie osiemnasto – dopowiedział smętnym głosem i chwycił za butelkę.
No widzisz? Młoda jest, ty też niestary, dotrzecie się. W tym wieku jeszcze można zmieniać upodobania i przyzwyczajenia. W moim byłoby znacznie trudniej. Co z tego wynika? Jestem skazany na starokawalerstwo. – Usiłowałem mu poprawić humor, kpiłem przy tym sam z siebie.
Daj spokój, dobrze wiesz, że gdyby nie Jasiek, to tego ślubu nigdy by nie było. Zaszła w ciąże, a…
Poruszyłem nerwowo brwiami, z resztą Kamil wykonał podobny gest.
Wiem, wiem, jej ojciec nie chciał skandalu ze swoim nazwiskiem w roli głównej, wiec zachowałeś się jak należy. Zresztą, nasz ojciec też to na tobie wymógł. Szanuję to i naprawdę podziwiam cię. Nie wiem czy sam dałbym radę.
Dałbyś. Bycie mężem i ojcem, to nic trudnego. Ograniczasz się do finansowania zakupów za kiecki, kosmetyki, kaszki, gryzaczki, ubranka i pampersy. Łatwizna. Czasami jeszcze weźmiesz na ręce i się pobujasz.
Z żoną?
Z dzieckiem. Żony nie mogę dotykać. Przynajmniej jakiś czas. W ciąży jest, ginekolog zabronił.
Ledwo przechyliłem szklankę, a już musiałem ją odłożyć, bo się zachłysnąłem.
Jak?
A co, ty nie wiesz jak się dzieci robi?
Wiem, choć żadnego nie mam, ale dlaczego?
Dlatego zapewne aby ludzkość nie wyginęła. Bóg i politycy tak to rozplanowali. Nie wiń więc mnie za to, że dzięki mojej płodności, będzie miał kto tyrać na twoją emeryturę.
Ja nie doczekam emerytury, jestem bezrobotny – przypomniałem. – A tak serio, Kamil, ja pytałem poważnie. Z resztą, nie chcesz, nie mów. Twoja sprawa. – Dolałem i sobie, i jemu tej przezroczystej cieczy.
Pomyślałem, że co taki Janek samotny będzie, że im szybciej tym lepiej. Zwłaszcza, że w tak młodym wieku łatwiej, chyba, kobiecie wrócić do zadowalającej figury, a Oliwia, niestety, innych zalet niż piękne ciało, to nie ma, nie miała i pewno już mieć nie będzie.
Przypominam, że mówisz o własnej żonie.
Przecież wiem. Cudzej bym nie obrażał, bo lubię swoje zęby. Nie chciałbym ich nieopatrznie, przez za długi język, stracić.
Złote myśli Kamila Czarneckiego, powinni je drukować i sprzedawać na straganach.
No, a ty i ta mała? Coś się tak na nią uwziął?
Na kogo?
Nie rób ze mnie idioty, Filip. Znam ciebie całe moje życie. Brata nie okłamiesz. To ta sama, której wysyłałeś prezenciki, prawda?
Tak, ale to, że jest w tym pensjonacie, to istny przypadek – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Długo będziesz robił takie podchody? – zapytał i nie spuszczał ze mnie wzroku.
Zrozumiałem, że oczekuje odpowiedzi.
Nie robię podchodów, nawet jej nie lubię. Zwyczajnie jestem jej coś winny, to się z tego wywiązuję – powiedziałem ostro. Nie chciałem rozpoczynać tematu o… znowu o tym samym.
Ojciec coś wie? Reszta wie, że to ona?
Pokręciłem głową.
Tylko ty wiesz. – Chwyciłem za szklankę. – Wypadałoby sprawdzić jak u Adama i Pauliny, ale ja chyba nie chcę się w to mieszać.
I masz racje, stary. A co do tej panny, pamiętaj, nie jesteś jej nic winny – wycedził ostatnie kilka słów przez mocno zaciśnięte zębiska. – Pijmy?
Pijmy? – Podniosłem szklankę do góry. – No to pijmy. – Przechyliłem po raz kolejny.
Choć nie byłem za bardzo chętny do wtrącania się w cudze sprawy, to jednak zajrzałem do Adama i Pauliny. On spał, ona czytała, a Julka oglądała bajkę. Przeprosiłem za to, że niepokoję i miałem wrócić do pokoju Kamila, ale nogi same powiodły mnie na zewnątrz, a płuca domagały się zaczerpnięcia świeżego powietrza i tego, by zepsuć je papierosem. Zapaliłem więc, opierając się o drzwi wejściowe. Ławka na tarasie była zajęta przez jakąś zakochaną parę. Huśtawkę natomiast oblegało kilkoro dzieci. Przeszedłem na tył domu, gdzie z otwartych okien, dobiegały odgłosy bajki oglądanej przez moją bratanice:

Jak mam jej wyznać miłość?
Jak wytłumaczyć mam?
Kim jestem? Co się stało?
Nie wiem, co robić nie wiem sam.

(Piosenka z bajki „Król lew”)

Wtedy pomyślałem, że przeklnę ścieżkę dźwiękową tego filmu animowanego, za tekst tej piosenki. Jak na złość jeszcze musiałem się natknąć na tę całą Nicolę. Siedziała w samotności na ławce, na tyłach domu. Usiłowała odpalić papierosa. Nie potrafiłem tak bezczynnie stać i patrzeć jak się męczy, a odejść, i zostawić jej samej, też nie umiałem. W końcu wykonałem te kilka kroków, wyjąłem zapalniczkę z kieszeni spodni, przykucnąłem i odpaliłem. Zaciągnęła się, a koniec diabła nikotynowego zajarzył się swoim nowo narodzonym blaskiem. Wypuściła dym i zwyczajnie podziękowała.
Nie ma za co. Mogę czy czekasz na kogoś?
Zabrała torbę z miejsca obok i rzuciła proste:
Siadaj – brzmiące niczym rozkaz, ale jej uśmiech zachęcał.
Usiadłem. Oparłem się wygodnie i patrzyłem w bezchmurne niebo, i księżyc w pełni.
Piękny – zaczęła.
Daje światło, a światło niesie z sobą zawsze nadzieje.
Piłeś – zauważyła. – A jeśli bredzisz tak na trzeźwo, to zalecam psychiatrę.
Polecisz mi jakiegoś? – Podkuliłem prawą nogę pod kolano lewej, usiadłem bokiem i spojrzałem na nią zachęcająco.
Z chęcią bym to zrobiła, ale jak dotychczas żaden mi nie pomógł.
Może nie trzeba ci psychiatry?
Może nic o mnie nie wiesz – stwierdziła niezwykle stanowczym tonem. – Przejdę się.
Sama!? – krzyknąłem, gdy ona stała już na prostych nogach i nawet wykonała jeden krok w przód. – Jest noc – śmiałem zauważyć.
Jestem dużą dziewczynką, jakoś sobie poradzę.
Pójdę z tobą.
Ruszyłem więc najpierw za nią, w końcu jednak zrównałem się z nią i mogłem podziwiać jak co jakiś czas wkłada, i wyjmuje skrawek papierosa z ust. Obudził się we mnie instynkt, taki typowo męski. Przekląłem w myślach swój pociąg seksualny do blondynek. Postanowiłem zacząć jakiś temat, byleby zająć głowę czymś innym.
Jak to się stało, że się nie polubiliśmy?
Bo jesteś aroganckim, pewnym siebie, złośliwym i bezczelnym typkiem, a tacy nie wzbudzają mojej sympatii.
Pozwolisz mi zacząć więc jeszcze raz?
Nie wiem. Jeśli jesteś odważny, to spróbuj.
Wyprzedziłem ją, zatrzymałem, wyciągnąłem rękę do przodu.
Filip Czarnecki.
Nicola Linder. Miło poznać.
Nawzajem. – Odwzajemniłem jej uśmiech. – Jak ci się podoba okolica?
Wiocha zabita dechami, idealna dla pisarzy, malarzy, poetów i ludzi chcących coś przemyśleć. Na melanż jednak się średnio nadaje.
Jak szukasz melanżu, to znam kilka fajnych miejscówek w mieście.
Melanży mam pod dostatkiem w domu. Przyda mi się trochę świeżego, leśnego powietrza.
Dlatego lubię tu wracać.
Nie mieszkasz tu?
Nie. Tu mieszkają czasami moi rodzice i na co dzień brat z rodziną. Ja tu tylko bywam, od czasu do czasu, by właśnie poobcować z naturą.
Obcować z naturą można na różne sposoby.
Wiem o tym i zapewniam, że znam kilka ciekawszych. Na przykład uwielbiam chodzić po polskich górach. W tym celu jadę do drugiego brata.
Wow, masz liczne rodzeństwo.
To wina, albo raczej zasługa, ojca.
Chciał mieć dużo dzieci?
Roześmiałem się lekko, gdy zadała takie pytanie.
Nie. Pragnął mieć córkę.
A matka?
Planowała dwójkę, maksymalnie trójkę.
I co? Doczekał się szanowny tatuś?
Ja ich niestety zawiodłem, byłem kolejnym rozczarowaniem.
Kolejnym, to znaczy?
Trzecim.
I matka się zbuntowała, uznała, że więcej dzieci nie będzie?
Zbuntowała? Ojcu? Coś ty. Uznał, że tak długo ma mu rodzić dzieci, dopóki nie będzie miał córki. Przynajmniej takie słuchy mnie doszły z opowiadań rodzinnych.
Boże, biedna kobieta. Już wiem komu zawdzięczasz taki parszywy charakter.
A ja akurat jestem do mamy podobny – pochwaliłem się.
Nieważne. – Potrząsnęła głową. – Ile było tych rozczarowań?
Sześć pod rząd – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
I co, szanowny tatuś zrezygnował?
Mój ojciec słynie z tego, że się nie poddaje, nigdy. W końcu doczekał się córki, a ja siostry.
Mój Boże! – Nicola wydawała się być przerażona.
Rozejrzałem się dookoła, bo sądziłem, że może coś, lub kogoś, wypatrzyła w tym lesie, ale nie natrafiłem na nic niepokojącego.
Ona ma sześciu starszych braci – doszła do wniosku Nica.
I co w tym strasznego?
Ja to jestem jedynaczką, to nigdy nie zrozumiem jej męki, ale moja przyjaciółka ma jednego starszego brata i ciężko z nim wytrzymać, a co dopiero z sześcioma? Współczuję jej.
Rozbawiła mnie takimi wnioskami. Roześmiałem się. Wyciągnąłem paczkę papierosów z kieszeni i zapaliłem kolejnego. Postanowiłem, że dojdziemy do takich stoliczków piknikowych w środku lasu i wrócimy do pensjonatu. Sam byłem już nieco zmęczony, chciałem się położyć i dać odpocząć oczom.
Gdy byliśmy już nieopodal domku, okazało się, że Julka ogląda po raz kolejny tę samą bajkę. Świadczył o tym doskonale słyszalny fragment piosenki... piosenki, która, chyba do końca życia, będzie gościła w mojej pamięci i przywoływał do siebie obraz z tamtego dnia.

21 komentarzy:

  1. Może jednak Nicola i Filip się polubią.Ten ich nowy początek nie jest taki zły.Zastanawiam się skąd on ją zna i co jest jej winny.
    Co do Kamila to szkoda mi faceta,chociaż dla mnie brać ślub tylko dlatego,że panna zaciążyła to istny idiotyzm.

    OdpowiedzUsuń
  2. Teksty Kamila o żonie... ja wiem, że nie powinny mnie bawić, bo sytuacja nieco dramatyczna i przykra, ale jednak się ubawiłem. Filip przyznał się do tego, że ma pięciu braci. Ciekawe czy cała szóstka tyle pije, bo troje przedstawionych najwyraźniej lubi alkohol. Pokazałaś, że Nicola i Filip jednak potrafią z sobą normalnie rozmawiać. Ścieżka dźwiękowa też świetne dobrana do sytuacji, pasowała do nich ta pioseneczka z bajki. To co Filip powiedział o ojcu daje mi do myślenia i wydaje mi się, że w rodzinie Czarneckich to raczej mężczyźni trzymają stery, a kobiety się mają podporządkować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś czuje że postać Kamila raczej nie przypadnie mi do gustu. Ten jego tekst o żonie ech... Ale tak to jest jak się bierze ślub na siłę, bez miłości tylko dlatego, że się wpadło. Dla mnie to idiotyzm przecież dziecko i tak nie będzie w takiej rodzinie szczęśliwe, bo głupie nie jest i zauważy, że rodzice nic do siebie nie czują.
    Ojciec Filipa widzę też niczego sobie, jak można zmusić kobietę do rodzenia dzieci tak długo aż będzie córka. W ogóle co ona się tak na córkę uparł?
    Nowy początek dla Filipa i Nicoli to fajny pomysł. Ciekawe skąd on ją zna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kamil narzeka na żonę, a ona ma siedemnaście lat, on też jest młody. Czyli miała szesnaście albo mniej jak zaszła w ciąże... Nieźle...
    Ciekawa rodzinka widzę.
    Jeden brat alkoholik, drugi zrobił dziecko dziecku (bo wybaczcie ale dle mnie 15,16 latka to jeszcze dziecko najczęściej...)

    Ojciec Filipa czyżby kolejny fanatyk? (Oczywiście Filipcio mógł żartować z tego, że ojciec taki zdesperowany w walce o córkę) ;)
    Jak dla mnie posiadanie rodzeństwa to cos wspaniałego i żałuję, że mam tylko jednego brata. Zwykle to przyjaciele zawodzą, drogi ze znajomymi się rozchodzą, a z rodziną jakiś tam kontakt zostaje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam wrażenie, że ta rodzina jakaś z piekłarodem. Jeden drze się na dziecko, żonę i pije, prawdopodobnie też bije, drugi narzeka na żonę, zrobił dziecko nastolatce, ojciec... tego nawet nie skomentuje. Ile Filip miał mieć tych braci? Jeszcze trzech, nie? Ciekawe jak oni się zaprezentują.

      Usuń
  5. Rodzine ma dużą, ojciec podporządkował sobie żonę, egoista, tylko myśli o sobie, żoną się go pewanie bała i się nie stawiła, synowie też jacyś tacy, chyba narazie Filp z tego rodzeństwa jest normalny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa rodzinka. Adam pije i nie szanuje żony bo wyzywa ją od suki. Kamil narzeka na swoją, która ma tylko 17 lat a już mają dziecko. Najlepszy jest tatuś, który uparł się, że będzie robił dzieci dopóki nie będzię miał córki i nie pytał żony o zdanie. Filip i Nicola może jednak się polubią jak spędzą ze sobą trochę czasu. Ciekawe jakie będzie pozostałe rodzeństwo Filipa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nowy początek Nicoli i Filipa wydaje mi się zachęcający, mam nadzieję, że się jednak jakoś dogadają.
    Tylko ta jego rodzina to jakaś chyba nie do końca fajna. Ma pięciu braci i siostrę, ma się z kim napić. Wydaje mi się, że w rodzinie Filipa mężczyźni rządzą, a kobiety mają się podporządkować. Już samo to, że jego ojciec chciał mieć córkę, to żona musiała mu rodzić kolejne dzieci. Adam pijany wyzywa żonę od suk, Kamil zrobił dziecko nastolatce, a teraz narzeka, mało tego zrobił jej kolejne dziecko, a sam przyznał, że ślubu by nie było gdyby nie ciąża, więc po co drugie dziecko. Jestem ciekawa kolejnych członków rodziny Czarneckich.

    OdpowiedzUsuń
  8. No i ciekawe co miał Kamil na myśli, mówiąc, czy to ta sama panienka której Filip wysyłał prezenty, chodzi przecież o Nicolę, czyżby Filip już ją skądś znał. I dlaczego mówi, że jest jej coś winien?

    OdpowiedzUsuń
  9. Teksty Kamila o żonie... osobiście mnie jako żonę by uraziły, ale jako czytelniczkę rozbawiły mnie. Nie rozumiem tylko po co drugie dziecko, skoro sam przyznał, że nie byłoby ślubu gdyby nie to pierwsze... Mam wrażenie, że ta rozmowa Filipa o tym, że jest coś winny jakiejś dziewczynie i tych prezentach dotyczyła Nicoli. Mogę się mylić ale tak jakoś czuję, że ich spotkanie nie jest przypadkowe.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nicola Linder,,, Zagraniczne ma korzenie? Punkt dla Filipa, że zdecydował się zacząć od początku, choć sądzę że jest w tym ukryte drugie dno... Skąd on ją zna?
    Brawa dla ciebie za wplecenie piosenki z króla lwa.. fajnie się to skomponowało :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej ;) Wpadlam poinformować, że nadrobilam rozdziały i.niedługo otrzymasz komentarze ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie uważam, że ta para może się jeszcze dotrzeć. Skoro teraz się nie dogadują to później też nie będą się dogadywać. Tym bardziej, że Kamil jasno powiedział, że w Oliwii widzi tylko wygląd i nic więcej. No to gdzie tu miejsce na szczęśliwy związek? Poza tym nie rozumiem tego faceta. Skoro nie kocha swojej żony, nie czuje do niej zbyt wiele i ożenił się tylko dlatego, że pojawił się syn to po kiego grzyba robił jej drugie dziecko? Nie ogarniam jego podejścia do sprawy...

    Bardzo zaskoczył mnie fakt, że Filip znał Nicolę wcześniej. Jak? Po co? O co w tym wszystkim chodzi? Zakochał się w nieznajomej czy chodzi tutaj o coś więcej? Może dlatego na początku był taki chamski, bo to wszystko go przerosło? Nie mam zielonego pojęcia, ale jestem bardzo ciekawa, co stanie się dalej! ;) No i punkt dla niego, że zdecydował się zacząć wszystko od nowa;D Jeśli możesz poinformuj mnie o nowym rozdziale ;)

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze że Filip i Nicola od nowa tą znalomość zaczęli. Może będą normalnie rozmawiać i się jakoś polubią.
    Kamil ożenił się z Oliwią bo zszła w ciążę. To małżeństwo raczej udane nie będzie i się szybko rozpadnie.

    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  14. Cześc :) witam ponownie :)
    Tym razem spotkanie Nicoli i Filipa było dośc cywilizowane, nie wyzywali się, nie dogryzali sobie, aż tak bardzo, no i postanowili zacząc od początku swoja znajomośc. Nawet trochę się przed soba otworzyli.
    Sześcioro braci? Matko i córko! Ja mam jedną siostrę, która na szczęście już ze mna nie miszka, ale jak byłyśmy młodsze to prałyśmy się dzień w dzień, zawsze mi sie wydawało, ze z bratem bym sie lepiej dogadywała. Szkoda, ze mój ojciec sie nie zaparł i nie "działął" aż do skutku, dokąd by mu sie syn, a mnie brat, nie trafił. :)
    Co do "Króla lwa" to jest to bajka mojego dzieciństwa. I co najlepsze to nawet teraz kiedy mam 25lat oglądałam niedawna tą bajkę z kuzynką to wyłam jak bóbr kiedy Mufasa leżał martwy a mały Simba prosił go żeby się obudził :( Już mnie oczy pieką :(
    Kamila trochę nie rozumiem, narzeka, ze ma pusta żonę, ze im sie nie układa i jedyne co w niej lubi to jej figura, a kurczę zrobił jej drugie dziecko. Logika męska !!!
    http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/
    zapraszam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam serdecznie i do napisania

    OdpowiedzUsuń
  15. Polska rzeczywistość się kłania. Młodzi ludzie nie radzą sobie z sobą i w małżeństwie, mają jedno dziecko bo wpadli i też z tego powodu musieli się pobrać, no to zrobili sobie drugie, bo co tam, jak już jest to niech będzie. Nie popieram ani ślubu z obowiązku, ani wpadek, ani drugiego, ani męczenia się w takim związku... w ogóle nie popieram Kamila. Strasznie mnie ten człowiek irytuje, ale muszę przyznać, że jest chyba najprzystojniejszy ze wszystkich braci Filipa.
    Sześć rozczarowań pod rząd. Liczna rodzina i z tego co zauważyłam, to tam tylko Adam pracuje i być może jeszcze ojciec. No dwójka najmłodszych to się jeszcze uczy - odpuszczam im, ale co z resztą - Filip, Kamil - oni bezrobotni jacyś? Z czego takie darmozjady żyją, co? Ja mam wrażenie, że to jakaś gangsta jest, jakiś Klan Mafijny, albo coś.

    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Oho, liczna ta rodzinka, liczna. No, ale ich rodzice wyraźnie wytrwali, skoro tyle razy starali się o córkę. Nie wiem, jak to rodzeństwo żyje na co dzień. Ja z jednym, młodszym bratem czasami się dogadać nie mogę, a tutaj mamy całą szósteczkę.
    Kamil i Oliwia to jakieś nieporozumienie, a nie małżeństwo. No, ale nie dziwi tak bardzo. W końcu często w polskich realiach mamy do czynienia właśnie z takimi związkami wymuszonymi przez dziecko i nacisk rodziców. Nie są to szczęśliwe małżeństwa i w przypadku wyżej wymienionych bohaterów tego szczęścia też nie widzę.
    Ciekawi mnie fakt dotyczący tego, że Filip już kiedyś chyba znał Nicole. Nie wiem czy już wcześniej znaczyła dla niego coś więcej? W jakich okolicznościach się poznali, a raczej on ją poznał, bo ona zdaje się go nie znać lub nie poznawać? No, ale ważne, że postanowili zacząć od nowa.

    OdpowiedzUsuń
  17. Na początku przepraszam, że dotarcie tutaj zajęło mi tyle czasu. Jak zobaczyłam, że mam nie jeden, a kilka rozdziałów do przeczytania to stwierdziłam, że nie będę ich nadrabiała na raty i jak się za nie zabiorę, to już na dobre. I takim oto sposobem przybywam dzisiaj :D Ale do rzeczy!
    Też uwielbiam króla lwa! I zgadzam się z Filipem – To jest najlepsza bajka wszech czasów!
    Natomiast jeśli chodzi o jego brata, to chyba już mogę stwierdzić, że nie darzę go sympatią. Głownie za to, co powiedział o swojej żonie i dziecku. No moim zdaniem (z perspektywy córki i przyszłej matki) rola ojca czy męża nie ogranicza się tylko na dawaniu kasy na szmatki, buty i kasze dla malucha, albo na tym, żeby od czasu do czasu wziąć go na ręce, tak dla zasady. Tym bardziej, jeśli jest się mężem siedemnastolatki, to nie można dla młodej dziewczyny dawać do zrozumienia, że taka jest rola faceta. Takie moje zdanie, może się mylę. Daruje sobie gadki o szacunku, miłości i takich tam, bo wydaje mi się, ze w związku brata Filipa i *** miłości nie było, a raczej naciski rodziców.
    Nicol pośród tych typowo Polskich imion wydaje się trochę odmienne, ale ja osobiście lubię takie imiona, nawet bardziej niż te typowo polskie. I tak naprawdę to podoba mi się ona jako główna bohaterka, bo już za dużo mi się ostatnio robi takich grzecznych, ułożonych panienek, a ona się spośród nich wybija. I nie wiem, czy ten nowy początek to coś dobrego, czy nie, bo póki co zaczyna się lepiej niż poprzednio, bo w sumie to nie widzę powodów, dlaczego oni by się mięli nie lubić. Właściwie to nawet trochę się Filipowi dziwię po tym, jak Nicol oblała go napojem. To on powinien unieść się honorem, ale skoro sam przyznał, że leci na blondynki...
    no nic, lecę dalej xD

    OdpowiedzUsuń
  18. Hm... Nie polubiłam Kamila. Jak może mówić takie rzeczy o żonie? Co prawda nic o niej nie wiem, ale wydaje mi się nierozsądne, żeby o kobiecie, z którą ma dziecko i która jest z nim w ciąży mówić, że ma tylko jedną zaletę - piękne ciało :(
    Kilka błędów, zwłaszcza interpunkcyjnych:
    kontrakt do stanów, ale długo na tym kontakcie nie posiedział.
    Stanów
    zacząłem sądziłem, że dla niego niewygodny temat.
    zacząłem jak sądziłem
    Szanuje to i naprawdę podziwiam cię
    Szanuję
    Nie win więc mnie za to
    wiń
    – I masz racje stary, a co do tej panny
    rację
    Przeprosiłem za to, że niepokoje
    niepokoję
    oglądanej przez moją bratanice:
    bratanicę
    światło niesie z sobą zawsze nadzieje.
    nadzieję
    Współczuje jej.
    Współczuję
    Wreszcie Nikola i Filip zaczęli normalnie rozmawiać :) Ciekawe czy będzie coś między nimi.

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Zwykłe codzienne życie polaków, lubię, bo ukazują prawdziwość. Jednak w tym rozdziale coś mi się nie zgadza: Oliwia ma PRAWIE 18 lat, tak? I JUŻ JEST żoną Kamila, tak? A przecież w Polsce nie wolno zawierać małżeństw przed osiemnastką! Zastanawiam się, czy to przypadkowy błąd, czy ktoś miał wpływ na to, że w tym wypadku doszło do jakiegoś wyjątku?
    Oj, coś musi być nie tak w małżeństwie Kamila, że tak obraża żonę. Bo obraża! I tym bardziej dziwi mnie, że zdecydowali się na drugie dziecko, skoro małżeństwo im się nie układa… Zresztą z tym Adamem też jest coś nie tak...

    Jednak jak potrafią, to umieją ze sobą normalnie rozmawiać, bez obelg i rzucania w siebie mięsem. No proszę! Niezłą rodzinkę ma Filip :D I wydaje mi się, że zaczyna podobać muu się Nicola.

    Ciekawie się robi :)

    OdpowiedzUsuń