Czy
zastanawialiście się kiedyś nad tym co pozostaje nam z
młodzieńczych lat? Nigdy nie byłem szczególnie sentymentalny i
raczej już się taki nie stanę. Wiem, że niektórzy są
kolekcjonerami i to takimi, którzy nie zbierają znaczków, a
przypinają na tablice korkowe albo wklejają do brudnopisu zdjęcia,
bilety kinowe, zużyte wejściówki na koncert, opakowania pierwszych
prezerwatyw. Nie należałem do takich ludzi i mało co sprawiało,
iż stawałem się ckliwy.
Sięgnąłem
do górnej szafki kuchennej po paczkę papierosów. Nałóg, który
mi towarzyszy od dnia pierwszej komunii świętej. No może trochę
przesadziłem, bo w tych wspominanych przeze mnie, odległych
czasach, palenie nie było jeszcze nałogowe. Już prędzej można to
określić mianem szpanerstwa, by zaimponować starszemu rodzeństwu
albo starszym kolegom z podwórka. Do dziś pamiętam dni, gdy ojciec
odsypiał nocki, matka akurat zajmowała się młodszym rodzeństwem
albo gdzieś dorabiała myjąc okna, sprzątając czy opiekując się
starszą osobą, prowadząc ją na kontrole lekarskie, a ja? Co wtedy
robiłem ja? Zakradałem się, jeżdżąc po podłodze na kolanach i
delikatnie wyjmowałem z kieszeni koszuli ojca, albo z jego kurtki,
papierową paczkę ze szlugami. Brałem dwa, góra trzy i odkładałem
wszystko na miejsce. Odjeżdżałem, także na kolanach, a potem
wychodziłem na klatkę schodową, nierzadko w samych skarpetkach i
paliłem, siedząc na schodkach razem z najbliższymi mi wtedy
osobami – przyjaciółmi z podwórka.
Zabawne,
jak takie wspomnienia wywołują w nas śmiech, ale nie ten radosny,
a chichot rozczarowania samym sobą z przeszłych lat. Teraz, gdy
patrzę na własne dzieci, chyba sobie nie wyobrażam, że najstarsze
z nich mogłoby mi podbierać papierosy kiedy odsypiam nocną zmianę.
Choć być może tak robi, a ja o tym nie wiem, bo się po prostu
tego nie spodziewam. Mój ojciec pewnie też się nie spodziewał, bo
gdyby tak było, to chyba przyłapałby mnie wcześniej niż w moje
dwunaste urodziny.
Tak
jak mówiłem, nigdy nie byłem szczególnie ckliwy, ale rodzina
zawsze była dla mnie ważna... najważniejsza. Być może nie zawsze
to okazywałem, być może nigdy nie okazałem tego wystarczająco
dobrze... może po prostu nie umiałem, ale tak było i już. Koniec,
kropka, fakt niepodważalny i nienadający się do ponownego
przedyskutowania. Podobnie jak to, że najlepszą bajką z mojego
dzieciństwa był „Król lew” i do dziś dnia, drugiego tak
dobrego, i wartościowego filmu animowanego nie wyprodukowano.
Jednak, gdy byłem takim małym szczylem, to nawet się nie
spodziewałem, że soundtrack z tej bajki będzie przywoływał do
mnie inne wspomnienia niż mały telewizor z dużym tyłem i leżenie
na podłodze, na brzuchu, z poduszką pod łokciami i braćmi po
jednej, i po drugiej stronie, którzy skutecznie utrudniali
oglądanie. Teraz, po tylu latach, ta w szczególności jedna
piosenka sprawia, że powracają do mnie wydarzenia z wakacji... z
wakacji dwutysięcznego dwunastego roku, a wraz z nimi osoba małej,
szczuplutkiej blondyny o piwnych oczach, ciętym języku... właściwie
to niewyparzonej gębie i parszywym charakterze.
Miłość
rośnie wokół nas
W
spokojną, jasną noc
Nareszcie
świat zaczyna w zgodzie żyć
Magiczną
czując moc
Miłość
rośnie wokół nas
Jej
zapach jest tuż, tuż
Kochać
to pokonać troski swe
Przetrwać
pośród burz
(Piosenka
z bajki „Król lew”)
Kto
ma rodzeństwo ten wie, że to najbardziej wścibscy ludzie jakich w
życiu spotkamy. Od małego są zawsze tam gdzie my. Wchodzą niemal
w każdy kadr naszego życia, jak za czasów dzieciństwa, gdy pchali
się przed obiektyw aparatu, którym akurat nam robiono zdjęcie.
Niestety, albo może nawet stety, ja miałem rodzeństwo i dzięki
temu nie pijałem do lustra, a nalewałem dobrej wódki do dwóch
ozdobnych szklanek, wyglądających jakby były skute lodem.
–
Dzięki,
że mogę tu przekimać. Głupio mi tak być w pokoju rodziców, gdy
ich tam nie ma – powiedziałem do brata i stuknąłem się z nim
szklankami.
Wypiliśmy
do dna w kilka łyków.
–
Nie
ma sprawy. – Kamil się skrzywił, otrząsnął i z hukiem odstawił
szkło na stół.
Był
ode mnie młodszy o cztery lata, i gdy był mały, to zawsze
zazdrościł mi tego, że idę grać na boisko w piłkę ze starszymi
kolegami, a on może tylko na to patrzeć albo pozostać na podwórku.
Potem, gdy już byłem nastolatkiem, zazdrościł mi późnych
powrotów, podczas gdy on był wyganiany do spania, a gdy ja
wracałem, to już miał na sobie piżamę, zazwyczaj tą, z której
ja albo Adam wyrośliśmy, i leżał w łóżku albo spał. Teraz to
ja mogłem mu zazdrościć. A czego? Spokojnego, rodzinnego życia,
ciemnej karnacji, ładnego, niemal hollywoodzkiego uśmiechu...
szansy jaką otrzymał od losu. Kamil niestety słynął z tego, że
każdą szansę marnował. Ładnie rysował, ale nie chciało mu się
chodzić na zajęcia do centrum kultury, potem grał dobrze w piłkę,
nawet otrzymał kontrakt do Stanów, ale długo na tym kontakcie nie
posiedział. Teraz miał żonę i synka, ale on był tu, a oni...
ech, szkoda gadać.
–
No
bo pomyślałem, że skoro Oliwii i tak nie ma… – zacząłem,
sądziłem, że dla niego niewygodny temat.
–
No
bo pojechała. Wzięła Jaśka i pojechała do rodziców. I może
całe szczęście, wreszcie chwila spokoju w tym domu.
–
Nie
zauważyłem aby Jaśko był jakimś szczególnie płaczliwym
dzieckiem. – Napełniałem szklanki po raz kolejny. O mało nie
spadłem z krzesła, gdy wychylałem się do komody po kolejną
butelkę.
–
No
bo Jasiek nie jest płaczliwym dzieckiem. Pierwsze cztery miesiące
swojego życia, to niemal całe przespał. Teraz też jest
spokojniutki. Mówiąc o chwili spokoju, ja myślałem o Oliwii.
Spojrzałem
Kamilowi w jego granatowe oczy. Odziedziczył je po dziadku.
Wyglądały jak niebo, gdy zbierało się na burzę. Ja nie miałem
tyle szczęścia jeśli chodziło o dziedziczenie genów i byłem
zmuszony zadowolić się moimi, stalowymi z domieszką brudnego
błękitu. Przełknąłem gorzką, zimną wódkę, ale tym razem nie
wychyliłem zawartości szklanki do dna. Spojrzałem ponownie na
mojego młodszego brata.
–
Jest
aż tak źle?
– A
co mam ci mówić? Nie jest, stary, różowo.
–
Przecież
ty nie lubisz różowego. – Zaśmiałem się.
– W
obecnej sytuacji, zadowoliłbym się każdym kolorem. – Powaga w
jego głosie nie wróżyła niczego dobrego.
Kamil
zawsze był typem wesołka, słabej klasy błazna, czasami istnego
głupka i ignoranta dobrych manier, ale nigdy nie był szczególnie
poważny, zasmucony, czy taki przygaszony. Martwił mnie jego stan,
choć może tego nie okazywałem. Nie umiałem okazywać takich
uczuć.
–
Jesteście
młodzi, dotrzecie się – zacytowałem zdanie, które najczęściej
wypowiadał nasz ojciec. – Poza tym, nie możesz za wiele wymagać
od… – Szukałem w pamięci wieku mojej bratowej. –
Siedemnastolatki?
–
Prawie
osiemnasto – dopowiedział smętnym głosem i chwycił za butelkę.
–
No
widzisz? Młoda jest, ty też niestary, dotrzecie się. W tym wieku
jeszcze można zmieniać upodobania i przyzwyczajenia. W moim byłoby
znacznie trudniej. Co z tego wynika? Jestem skazany na
starokawalerstwo. – Usiłowałem mu poprawić humor, kpiłem przy
tym sam z siebie.
–
Daj
spokój, dobrze wiesz, że gdyby nie Jasiek, to tego ślubu nigdy by
nie było. Zaszła w ciąże, a…
Poruszyłem
nerwowo brwiami, z resztą Kamil wykonał podobny gest.
–
Wiem,
wiem, jej ojciec nie chciał skandalu ze swoim nazwiskiem w roli
głównej, wiec zachowałeś się jak należy. Zresztą, nasz ojciec
też to na tobie wymógł. Szanuję to i naprawdę podziwiam cię.
Nie wiem czy sam dałbym radę.
–
Dałbyś.
Bycie mężem i ojcem, to nic trudnego. Ograniczasz się do
finansowania zakupów za kiecki, kosmetyki, kaszki, gryzaczki,
ubranka i pampersy. Łatwizna. Czasami jeszcze weźmiesz na ręce i
się pobujasz.
– Z
żoną?
– Z
dzieckiem. Żony nie mogę dotykać. Przynajmniej jakiś czas. W
ciąży jest, ginekolog zabronił.
Ledwo
przechyliłem szklankę, a już musiałem ją odłożyć, bo się
zachłysnąłem.
–
Jak?
– A
co, ty nie wiesz jak się dzieci robi?
–
Wiem,
choć żadnego nie mam, ale dlaczego?
–
Dlatego
zapewne aby ludzkość nie wyginęła. Bóg i politycy tak to
rozplanowali. Nie wiń więc mnie za to, że dzięki mojej płodności,
będzie miał kto tyrać na twoją emeryturę.
–
Ja
nie doczekam emerytury, jestem bezrobotny – przypomniałem. – A
tak serio, Kamil, ja pytałem poważnie. Z resztą, nie chcesz, nie
mów. Twoja sprawa. – Dolałem i sobie, i jemu tej przezroczystej
cieczy.
–
Pomyślałem,
że co taki Janek samotny będzie, że im szybciej tym lepiej.
Zwłaszcza, że w tak młodym wieku łatwiej, chyba, kobiecie wrócić
do zadowalającej figury, a Oliwia, niestety, innych zalet niż
piękne ciało, to nie ma, nie miała i pewno już mieć nie będzie.
–
Przypominam,
że mówisz o własnej żonie.
–
Przecież
wiem. Cudzej bym nie obrażał, bo lubię swoje zęby. Nie chciałbym
ich nieopatrznie, przez za długi język, stracić.
–
Złote
myśli Kamila Czarneckiego, powinni je drukować i sprzedawać na
straganach.
–
No,
a ty i ta mała? Coś się tak na nią uwziął?
–
Na
kogo?
–
Nie
rób ze mnie idioty, Filip. Znam ciebie całe moje życie. Brata nie
okłamiesz. To ta sama, której wysyłałeś prezenciki, prawda?
–
Tak,
ale to, że jest w tym pensjonacie, to istny przypadek –
odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
–
Długo
będziesz robił takie podchody? – zapytał i nie spuszczał ze
mnie wzroku.
Zrozumiałem,
że oczekuje odpowiedzi.
–
Nie
robię podchodów, nawet jej nie lubię. Zwyczajnie jestem jej coś
winny, to się z tego wywiązuję – powiedziałem ostro. Nie
chciałem rozpoczynać tematu o… znowu o tym samym.
–
Ojciec
coś wie? Reszta wie, że to ona?
Pokręciłem
głową.
–
Tylko
ty wiesz. – Chwyciłem za szklankę. – Wypadałoby sprawdzić jak
u Adama i Pauliny, ale ja chyba nie chcę się w to mieszać.
– I
masz racje, stary. A co do tej panny, pamiętaj, nie jesteś jej nic
winny – wycedził ostatnie kilka słów przez mocno zaciśnięte
zębiska. – Pijmy?
–
Pijmy?
– Podniosłem szklankę do góry. – No to pijmy. – Przechyliłem
po raz kolejny.
Choć
nie byłem za bardzo chętny do wtrącania się w cudze sprawy, to
jednak zajrzałem do Adama i Pauliny. On spał, ona czytała, a Julka
oglądała bajkę. Przeprosiłem za to, że niepokoję i miałem
wrócić do pokoju Kamila, ale nogi same powiodły mnie na zewnątrz,
a płuca domagały się zaczerpnięcia świeżego powietrza i tego,
by zepsuć je papierosem. Zapaliłem więc, opierając się o drzwi
wejściowe. Ławka na tarasie była zajęta przez jakąś zakochaną
parę. Huśtawkę natomiast oblegało kilkoro dzieci. Przeszedłem na
tył domu, gdzie z otwartych okien, dobiegały odgłosy bajki
oglądanej przez moją bratanice:
Jak
mam jej wyznać miłość?
Jak
wytłumaczyć mam?
Kim
jestem? Co się stało?
Nie
wiem, co robić nie wiem sam.
(Piosenka
z bajki „Król lew”)
Wtedy
pomyślałem, że przeklnę ścieżkę dźwiękową tego filmu
animowanego, za tekst tej piosenki. Jak na złość jeszcze musiałem
się natknąć na tę całą Nicolę. Siedziała w samotności na
ławce, na tyłach domu. Usiłowała odpalić papierosa. Nie
potrafiłem tak bezczynnie stać i patrzeć jak się męczy, a
odejść, i zostawić jej samej, też nie umiałem. W końcu
wykonałem te kilka kroków, wyjąłem zapalniczkę z kieszeni
spodni, przykucnąłem i odpaliłem. Zaciągnęła się, a koniec
diabła nikotynowego zajarzył się swoim nowo narodzonym blaskiem.
Wypuściła dym i zwyczajnie podziękowała.
–
Nie
ma za co. Mogę czy czekasz na kogoś?
Zabrała
torbę z miejsca obok i rzuciła proste:
–
Siadaj
– brzmiące niczym rozkaz, ale jej uśmiech zachęcał.
Usiadłem.
Oparłem się wygodnie i patrzyłem w bezchmurne niebo, i księżyc w
pełni.
–
Piękny
– zaczęła.
–
Daje
światło, a światło niesie z sobą zawsze nadzieje.
–
Piłeś
– zauważyła. – A jeśli bredzisz tak na trzeźwo, to zalecam
psychiatrę.
–
Polecisz
mi jakiegoś? – Podkuliłem prawą nogę pod kolano lewej, usiadłem
bokiem i spojrzałem na nią zachęcająco.
– Z
chęcią bym to zrobiła, ale jak dotychczas żaden mi nie pomógł.
–
Może
nie trzeba ci psychiatry?
–
Może
nic o mnie nie wiesz – stwierdziła niezwykle stanowczym tonem. –
Przejdę się.
–
Sama!?
– krzyknąłem, gdy ona stała już na prostych nogach i nawet
wykonała jeden krok w przód. – Jest noc – śmiałem zauważyć.
–
Jestem
dużą dziewczynką, jakoś sobie poradzę.
–
Pójdę
z tobą.
Ruszyłem
więc najpierw za nią, w końcu jednak zrównałem się z nią i
mogłem podziwiać jak co jakiś czas wkłada, i wyjmuje skrawek
papierosa z ust. Obudził się we mnie instynkt, taki typowo męski.
Przekląłem w myślach swój pociąg seksualny do blondynek.
Postanowiłem zacząć jakiś temat, byleby zająć głowę czymś
innym.
–
Jak
to się stało, że się nie polubiliśmy?
–
Bo
jesteś aroganckim, pewnym siebie, złośliwym i bezczelnym typkiem,
a tacy nie wzbudzają mojej sympatii.
–
Pozwolisz
mi zacząć więc jeszcze raz?
–
Nie
wiem. Jeśli jesteś odważny, to spróbuj.
Wyprzedziłem
ją, zatrzymałem, wyciągnąłem rękę do przodu.
–
Filip
Czarnecki.
–
Nicola
Linder. Miło poznać.
–
Nawzajem.
– Odwzajemniłem jej uśmiech. – Jak ci się podoba okolica?
–
Wiocha
zabita dechami, idealna dla pisarzy, malarzy, poetów i ludzi
chcących coś przemyśleć. Na melanż jednak się średnio nadaje.
–
Jak
szukasz melanżu, to znam kilka fajnych miejscówek w mieście.
–
Melanży
mam pod dostatkiem w domu. Przyda mi się trochę świeżego, leśnego
powietrza.
–
Dlatego
lubię tu wracać.
–
Nie
mieszkasz tu?
–
Nie.
Tu mieszkają czasami moi rodzice i na co dzień brat z rodziną. Ja
tu tylko bywam, od czasu do czasu, by właśnie poobcować z naturą.
–
Obcować
z naturą można na różne sposoby.
–
Wiem
o tym i zapewniam, że znam kilka ciekawszych. Na przykład uwielbiam
chodzić po polskich górach. W tym celu jadę do drugiego brata.
–
Wow,
masz liczne rodzeństwo.
–
To
wina, albo raczej zasługa, ojca.
–
Chciał
mieć dużo dzieci?
Roześmiałem
się lekko, gdy zadała takie pytanie.
–
Nie.
Pragnął mieć córkę.
– A
matka?
–
Planowała
dwójkę, maksymalnie trójkę.
– I
co? Doczekał się szanowny tatuś?
–
Ja
ich niestety zawiodłem, byłem kolejnym rozczarowaniem.
–
Kolejnym,
to znaczy?
–
Trzecim.
– I
matka się zbuntowała, uznała, że więcej dzieci nie będzie?
–
Zbuntowała?
Ojcu? Coś ty. Uznał, że tak długo ma mu rodzić dzieci, dopóki
nie będzie miał córki. Przynajmniej takie słuchy mnie doszły z
opowiadań rodzinnych.
–
Boże,
biedna kobieta. Już wiem komu zawdzięczasz taki parszywy charakter.
– A
ja akurat jestem do mamy podobny – pochwaliłem się.
–
Nieważne.
– Potrząsnęła głową. – Ile było tych rozczarowań?
–
Sześć
pod rząd – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
– I
co, szanowny tatuś zrezygnował?
–
Mój
ojciec słynie z tego, że się nie poddaje, nigdy. W końcu doczekał
się córki, a ja siostry.
–
Mój
Boże! – Nicola wydawała się być przerażona.
Rozejrzałem
się dookoła, bo sądziłem, że może coś, lub kogoś, wypatrzyła
w tym lesie, ale nie natrafiłem na nic niepokojącego.
–
Ona
ma sześciu starszych braci – doszła do wniosku Nica.
– I
co w tym strasznego?
–
Ja
to jestem jedynaczką, to nigdy nie zrozumiem jej męki, ale moja
przyjaciółka ma jednego starszego brata i ciężko z nim wytrzymać,
a co dopiero z sześcioma? Współczuję jej.
Rozbawiła
mnie takimi wnioskami. Roześmiałem się. Wyciągnąłem paczkę
papierosów z kieszeni i zapaliłem kolejnego. Postanowiłem, że
dojdziemy do takich stoliczków piknikowych w środku lasu i wrócimy
do pensjonatu. Sam byłem już nieco zmęczony, chciałem się
położyć i dać odpocząć oczom.
Gdy
byliśmy już nieopodal domku, okazało się, że Julka ogląda po
raz kolejny tę samą bajkę. Świadczył o tym doskonale słyszalny
fragment piosenki... piosenki, która, chyba do końca życia, będzie
gościła w mojej pamięci i przywoływał do siebie obraz z tamtego
dnia.
Może jednak Nicola i Filip się polubią.Ten ich nowy początek nie jest taki zły.Zastanawiam się skąd on ją zna i co jest jej winny.
OdpowiedzUsuńCo do Kamila to szkoda mi faceta,chociaż dla mnie brać ślub tylko dlatego,że panna zaciążyła to istny idiotyzm.
Teksty Kamila o żonie... ja wiem, że nie powinny mnie bawić, bo sytuacja nieco dramatyczna i przykra, ale jednak się ubawiłem. Filip przyznał się do tego, że ma pięciu braci. Ciekawe czy cała szóstka tyle pije, bo troje przedstawionych najwyraźniej lubi alkohol. Pokazałaś, że Nicola i Filip jednak potrafią z sobą normalnie rozmawiać. Ścieżka dźwiękowa też świetne dobrana do sytuacji, pasowała do nich ta pioseneczka z bajki. To co Filip powiedział o ojcu daje mi do myślenia i wydaje mi się, że w rodzinie Czarneckich to raczej mężczyźni trzymają stery, a kobiety się mają podporządkować.
OdpowiedzUsuńCoś czuje że postać Kamila raczej nie przypadnie mi do gustu. Ten jego tekst o żonie ech... Ale tak to jest jak się bierze ślub na siłę, bez miłości tylko dlatego, że się wpadło. Dla mnie to idiotyzm przecież dziecko i tak nie będzie w takiej rodzinie szczęśliwe, bo głupie nie jest i zauważy, że rodzice nic do siebie nie czują.
OdpowiedzUsuńOjciec Filipa widzę też niczego sobie, jak można zmusić kobietę do rodzenia dzieci tak długo aż będzie córka. W ogóle co ona się tak na córkę uparł?
Nowy początek dla Filipa i Nicoli to fajny pomysł. Ciekawe skąd on ją zna.
<3
OdpowiedzUsuńKamil narzeka na żonę, a ona ma siedemnaście lat, on też jest młody. Czyli miała szesnaście albo mniej jak zaszła w ciąże... Nieźle...
OdpowiedzUsuńCiekawa rodzinka widzę.
Jeden brat alkoholik, drugi zrobił dziecko dziecku (bo wybaczcie ale dle mnie 15,16 latka to jeszcze dziecko najczęściej...)
Ojciec Filipa czyżby kolejny fanatyk? (Oczywiście Filipcio mógł żartować z tego, że ojciec taki zdesperowany w walce o córkę) ;)
Jak dla mnie posiadanie rodzeństwa to cos wspaniałego i żałuję, że mam tylko jednego brata. Zwykle to przyjaciele zawodzą, drogi ze znajomymi się rozchodzą, a z rodziną jakiś tam kontakt zostaje...
Też mam wrażenie, że ta rodzina jakaś z piekłarodem. Jeden drze się na dziecko, żonę i pije, prawdopodobnie też bije, drugi narzeka na żonę, zrobił dziecko nastolatce, ojciec... tego nawet nie skomentuje. Ile Filip miał mieć tych braci? Jeszcze trzech, nie? Ciekawe jak oni się zaprezentują.
UsuńRodzine ma dużą, ojciec podporządkował sobie żonę, egoista, tylko myśli o sobie, żoną się go pewanie bała i się nie stawiła, synowie też jacyś tacy, chyba narazie Filp z tego rodzeństwa jest normalny.
OdpowiedzUsuńCiekawa rodzinka. Adam pije i nie szanuje żony bo wyzywa ją od suki. Kamil narzeka na swoją, która ma tylko 17 lat a już mają dziecko. Najlepszy jest tatuś, który uparł się, że będzie robił dzieci dopóki nie będzię miał córki i nie pytał żony o zdanie. Filip i Nicola może jednak się polubią jak spędzą ze sobą trochę czasu. Ciekawe jakie będzie pozostałe rodzeństwo Filipa.
OdpowiedzUsuńNowy początek Nicoli i Filipa wydaje mi się zachęcający, mam nadzieję, że się jednak jakoś dogadają.
OdpowiedzUsuńTylko ta jego rodzina to jakaś chyba nie do końca fajna. Ma pięciu braci i siostrę, ma się z kim napić. Wydaje mi się, że w rodzinie Filipa mężczyźni rządzą, a kobiety mają się podporządkować. Już samo to, że jego ojciec chciał mieć córkę, to żona musiała mu rodzić kolejne dzieci. Adam pijany wyzywa żonę od suk, Kamil zrobił dziecko nastolatce, a teraz narzeka, mało tego zrobił jej kolejne dziecko, a sam przyznał, że ślubu by nie było gdyby nie ciąża, więc po co drugie dziecko. Jestem ciekawa kolejnych członków rodziny Czarneckich.
No i ciekawe co miał Kamil na myśli, mówiąc, czy to ta sama panienka której Filip wysyłał prezenty, chodzi przecież o Nicolę, czyżby Filip już ją skądś znał. I dlaczego mówi, że jest jej coś winien?
OdpowiedzUsuńTeksty Kamila o żonie... osobiście mnie jako żonę by uraziły, ale jako czytelniczkę rozbawiły mnie. Nie rozumiem tylko po co drugie dziecko, skoro sam przyznał, że nie byłoby ślubu gdyby nie to pierwsze... Mam wrażenie, że ta rozmowa Filipa o tym, że jest coś winny jakiejś dziewczynie i tych prezentach dotyczyła Nicoli. Mogę się mylić ale tak jakoś czuję, że ich spotkanie nie jest przypadkowe.
OdpowiedzUsuńNicola Linder,,, Zagraniczne ma korzenie? Punkt dla Filipa, że zdecydował się zacząć od początku, choć sądzę że jest w tym ukryte drugie dno... Skąd on ją zna?
OdpowiedzUsuńBrawa dla ciebie za wplecenie piosenki z króla lwa.. fajnie się to skomponowało :D
Hej ;) Wpadlam poinformować, że nadrobilam rozdziały i.niedługo otrzymasz komentarze ;)
OdpowiedzUsuńNie uważam, że ta para może się jeszcze dotrzeć. Skoro teraz się nie dogadują to później też nie będą się dogadywać. Tym bardziej, że Kamil jasno powiedział, że w Oliwii widzi tylko wygląd i nic więcej. No to gdzie tu miejsce na szczęśliwy związek? Poza tym nie rozumiem tego faceta. Skoro nie kocha swojej żony, nie czuje do niej zbyt wiele i ożenił się tylko dlatego, że pojawił się syn to po kiego grzyba robił jej drugie dziecko? Nie ogarniam jego podejścia do sprawy...
OdpowiedzUsuńBardzo zaskoczył mnie fakt, że Filip znał Nicolę wcześniej. Jak? Po co? O co w tym wszystkim chodzi? Zakochał się w nieznajomej czy chodzi tutaj o coś więcej? Może dlatego na początku był taki chamski, bo to wszystko go przerosło? Nie mam zielonego pojęcia, ale jestem bardzo ciekawa, co stanie się dalej! ;) No i punkt dla niego, że zdecydował się zacząć wszystko od nowa;D Jeśli możesz poinformuj mnie o nowym rozdziale ;)
Pozdrawiam! ;*
Dobrze że Filip i Nicola od nowa tą znalomość zaczęli. Może będą normalnie rozmawiać i się jakoś polubią.
OdpowiedzUsuńKamil ożenił się z Oliwią bo zszła w ciążę. To małżeństwo raczej udane nie będzie i się szybko rozpadnie.
Czekam na kolejny rozdział.
Cześc :) witam ponownie :)
OdpowiedzUsuńTym razem spotkanie Nicoli i Filipa było dośc cywilizowane, nie wyzywali się, nie dogryzali sobie, aż tak bardzo, no i postanowili zacząc od początku swoja znajomośc. Nawet trochę się przed soba otworzyli.
Sześcioro braci? Matko i córko! Ja mam jedną siostrę, która na szczęście już ze mna nie miszka, ale jak byłyśmy młodsze to prałyśmy się dzień w dzień, zawsze mi sie wydawało, ze z bratem bym sie lepiej dogadywała. Szkoda, ze mój ojciec sie nie zaparł i nie "działął" aż do skutku, dokąd by mu sie syn, a mnie brat, nie trafił. :)
Co do "Króla lwa" to jest to bajka mojego dzieciństwa. I co najlepsze to nawet teraz kiedy mam 25lat oglądałam niedawna tą bajkę z kuzynką to wyłam jak bóbr kiedy Mufasa leżał martwy a mały Simba prosił go żeby się obudził :( Już mnie oczy pieką :(
Kamila trochę nie rozumiem, narzeka, ze ma pusta żonę, ze im sie nie układa i jedyne co w niej lubi to jej figura, a kurczę zrobił jej drugie dziecko. Logika męska !!!
http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/
zapraszam na nowy rozdział.
Pozdrawiam serdecznie i do napisania
Polska rzeczywistość się kłania. Młodzi ludzie nie radzą sobie z sobą i w małżeństwie, mają jedno dziecko bo wpadli i też z tego powodu musieli się pobrać, no to zrobili sobie drugie, bo co tam, jak już jest to niech będzie. Nie popieram ani ślubu z obowiązku, ani wpadek, ani drugiego, ani męczenia się w takim związku... w ogóle nie popieram Kamila. Strasznie mnie ten człowiek irytuje, ale muszę przyznać, że jest chyba najprzystojniejszy ze wszystkich braci Filipa.
OdpowiedzUsuńSześć rozczarowań pod rząd. Liczna rodzina i z tego co zauważyłam, to tam tylko Adam pracuje i być może jeszcze ojciec. No dwójka najmłodszych to się jeszcze uczy - odpuszczam im, ale co z resztą - Filip, Kamil - oni bezrobotni jacyś? Z czego takie darmozjady żyją, co? Ja mam wrażenie, że to jakaś gangsta jest, jakiś Klan Mafijny, albo coś.
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com
Oho, liczna ta rodzinka, liczna. No, ale ich rodzice wyraźnie wytrwali, skoro tyle razy starali się o córkę. Nie wiem, jak to rodzeństwo żyje na co dzień. Ja z jednym, młodszym bratem czasami się dogadać nie mogę, a tutaj mamy całą szósteczkę.
OdpowiedzUsuńKamil i Oliwia to jakieś nieporozumienie, a nie małżeństwo. No, ale nie dziwi tak bardzo. W końcu często w polskich realiach mamy do czynienia właśnie z takimi związkami wymuszonymi przez dziecko i nacisk rodziców. Nie są to szczęśliwe małżeństwa i w przypadku wyżej wymienionych bohaterów tego szczęścia też nie widzę.
Ciekawi mnie fakt dotyczący tego, że Filip już kiedyś chyba znał Nicole. Nie wiem czy już wcześniej znaczyła dla niego coś więcej? W jakich okolicznościach się poznali, a raczej on ją poznał, bo ona zdaje się go nie znać lub nie poznawać? No, ale ważne, że postanowili zacząć od nowa.
Na początku przepraszam, że dotarcie tutaj zajęło mi tyle czasu. Jak zobaczyłam, że mam nie jeden, a kilka rozdziałów do przeczytania to stwierdziłam, że nie będę ich nadrabiała na raty i jak się za nie zabiorę, to już na dobre. I takim oto sposobem przybywam dzisiaj :D Ale do rzeczy!
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam króla lwa! I zgadzam się z Filipem – To jest najlepsza bajka wszech czasów!
Natomiast jeśli chodzi o jego brata, to chyba już mogę stwierdzić, że nie darzę go sympatią. Głownie za to, co powiedział o swojej żonie i dziecku. No moim zdaniem (z perspektywy córki i przyszłej matki) rola ojca czy męża nie ogranicza się tylko na dawaniu kasy na szmatki, buty i kasze dla malucha, albo na tym, żeby od czasu do czasu wziąć go na ręce, tak dla zasady. Tym bardziej, jeśli jest się mężem siedemnastolatki, to nie można dla młodej dziewczyny dawać do zrozumienia, że taka jest rola faceta. Takie moje zdanie, może się mylę. Daruje sobie gadki o szacunku, miłości i takich tam, bo wydaje mi się, ze w związku brata Filipa i *** miłości nie było, a raczej naciski rodziców.
Nicol pośród tych typowo Polskich imion wydaje się trochę odmienne, ale ja osobiście lubię takie imiona, nawet bardziej niż te typowo polskie. I tak naprawdę to podoba mi się ona jako główna bohaterka, bo już za dużo mi się ostatnio robi takich grzecznych, ułożonych panienek, a ona się spośród nich wybija. I nie wiem, czy ten nowy początek to coś dobrego, czy nie, bo póki co zaczyna się lepiej niż poprzednio, bo w sumie to nie widzę powodów, dlaczego oni by się mięli nie lubić. Właściwie to nawet trochę się Filipowi dziwię po tym, jak Nicol oblała go napojem. To on powinien unieść się honorem, ale skoro sam przyznał, że leci na blondynki...
no nic, lecę dalej xD
Hm... Nie polubiłam Kamila. Jak może mówić takie rzeczy o żonie? Co prawda nic o niej nie wiem, ale wydaje mi się nierozsądne, żeby o kobiecie, z którą ma dziecko i która jest z nim w ciąży mówić, że ma tylko jedną zaletę - piękne ciało :(
OdpowiedzUsuńKilka błędów, zwłaszcza interpunkcyjnych:
kontrakt do stanów, ale długo na tym kontakcie nie posiedział.
Stanów
zacząłem sądziłem, że dla niego niewygodny temat.
zacząłem jak sądziłem
Szanuje to i naprawdę podziwiam cię
Szanuję
Nie win więc mnie za to
wiń
– I masz racje stary, a co do tej panny
rację
Przeprosiłem za to, że niepokoje
niepokoję
oglądanej przez moją bratanice:
bratanicę
światło niesie z sobą zawsze nadzieje.
nadzieję
Współczuje jej.
Współczuję
Wreszcie Nikola i Filip zaczęli normalnie rozmawiać :) Ciekawe czy będzie coś między nimi.
amandiolabadeo.blogspot.com
Zwykłe codzienne życie polaków, lubię, bo ukazują prawdziwość. Jednak w tym rozdziale coś mi się nie zgadza: Oliwia ma PRAWIE 18 lat, tak? I JUŻ JEST żoną Kamila, tak? A przecież w Polsce nie wolno zawierać małżeństw przed osiemnastką! Zastanawiam się, czy to przypadkowy błąd, czy ktoś miał wpływ na to, że w tym wypadku doszło do jakiegoś wyjątku?
OdpowiedzUsuńOj, coś musi być nie tak w małżeństwie Kamila, że tak obraża żonę. Bo obraża! I tym bardziej dziwi mnie, że zdecydowali się na drugie dziecko, skoro małżeństwo im się nie układa… Zresztą z tym Adamem też jest coś nie tak...
Jednak jak potrafią, to umieją ze sobą normalnie rozmawiać, bez obelg i rzucania w siebie mięsem. No proszę! Niezłą rodzinkę ma Filip :D I wydaje mi się, że zaczyna podobać muu się Nicola.
Ciekawie się robi :)